Po
tygodniu wypuszczono Sandrę do domu. Przyjechał po nią brat. No, a
tam gdzie Bartek to i Lucas. Mój brat jest wszędzie. Dosłownie.
Chwilę na niego nie patrzysz, a on już znika. Ale chwila... on miał
być u babci Bożeny!
-Hej
Lucas, co ty tu robisz?
-Przyjechałem
z Bartkiem po Sandrę, coś w tym złego?
-No
tak, bo teraz miałeś siedzieć u babci Bożeny.
-No
widzisz sprawy się pokomplikowały. Babcia dostała list od babci
Geni, żeby jak najszybciej przyjeżdżała, bo musi jej w czymś
ważnym pomóc. I w taki sposób tu jestem.
-Za
dobrze cie znam. Coś naopowiadałeś babci, co nie? Albo ty wysłałeś
tę ważną wiadomość, żebyś miał powód do powrotu, racja?
-Och
Sam, jak ty mnie dobrze znasz. Zgadłaś, ja wysłałem list. To wina
babci Bożeny, że nie domyśliła się, że to wszystko to ściema.
-Nie
no, a ja musiałam się użerać z ciotkom. Zaraz Cię chyba zabiję.
-Ale...
Kacper do Ciebie przyjechał.- Powiedział sztucznie skruszonym
głosem.
-No
tak, ale wszystko popsuł Kamil i ten durny sen, a zwłaszcza moje
myśli.
Właśnie..
mój sen. Co on oznaczał? Często miewałam prorocze sny, na
przykład śniła mi się niezapowiedziana kartkówka z biologii i jak
się okazało, była. Ale ten? Mam wrażenie, że nie był to zwykły
sen. Coś wisi w powietrzu.
-Wiesz,
ja za Tobą nie nadążam. Jaki sen? jakie myśli? I do cholery jak
znalazł się tam Kamil?!
-Mieliście
iść po Sandrę, Lucas.
-No
tak! To idziemy. Choć Bartek.- Poszli. Wreszcie. Mój brat jest zbyt
dociekliwy i ma wielką wyobraźnie. Muszę się zastanawiać nad
tym, co mówię. Kocham mojego brata ale on za dużo chce wiedzieć.
Czasem jest naprawdę irytujący. Czemu… och czemu mam brata? On
jest czasem dziwny. Nie może znaleźć sobie dziewczyny, tak na
dłuższą metę. Ciągle je zmienia. A zwłaszcza w wakacje. Może
szuka tej idealnej? O ile taka istnieje. Mój brat nie jest brzydki.
Nie mogę tego o nim powiedzieć. Często widzę jak dziewczyny
patrzą na niego. No ale cóż... głupi jest. W tym roku szkolnym
idzie do ostatniej klasy. Do maturalnej. Ma już dziewiętnaście
lat. Więc za niecały rok wyjedzie na studia, a ja będę miała
spokój. Już niedługo zacznie się szkoła. Boje się, że Kacper
będzie mnie unikał. To fakt, będziemy razem w klasie, ale wiadomo…
nie będzie chciał ze mną gadać. Znajdzie sobie nową
przyjaciółkę. A słyszałam, że w tym roku ma do naszej klasy
dojść jakaś wschodząca piosenkarka, czy piosenkarz. No a jak tak,
to pewnie dziewczyna. Bo jaki chłopak chciałby tu być? Zwykła
wieś, bez żadnej ciekawej historii. Tak tu nudno, że po prostu nie
mogę się doczekać, aż skąd wyjadę. Kacper to mój drugi brat
(taki prawdziwy, nie to co Lucas). Nie przeżyję, jeśli zacznie
mnie unikać, jeśli przestaniemy się przyjaźnić. Może nie
powinien wracać do Polski. Może nikomu o tym nie mówiłam, ale
tęskniłam za nim. Strasznie tęskniłam. Nawet Anita o tym nie
wiedziała. To co nas łączyło, mimo młodego wieku, nie przeminęło
z wiatrem. Bynajmniej nie dla mnie. Dalej jest to mój jedyny i
niepowtarzalny Kacper, mimo że trochę przystojniejszy i o wiele
wyższy. Teraz mam to stracić?! O na pewno nie! Będę walczyć o
niego! O naszą przyjaźń!
Reszta
wakacji minęły szybko i spokojnie, bez wyjazdów i innych
niespodzianek. Była niedziela, około 18 godziny. Dzień, przed
rozpoczęciem roku szkolnego. To był ciepły wieczór. Położona na
hamaku w ogrodzie rozmyślałam, jak to będzie jutro, no i w
następne dni. Bałam się strasznie. Moje rozmyślenia przerwał
hałas dochodzący spoza ogrodzenia. Był to samochód do
przeprowadzek. Do domu który stał pusty tyle czasu, ktoś się
wprowadza. Na początku nie wiedziałam, kto to może być, ale potem
się domyśliłam. To pewnie ta nowa gwiazdka, bo kogo by było stać
na ten dom a właściwie na willę z basenem (mimo że ja tez mam
basen w ogrodzie ale nie aż tak ogromny)? Tak, wiem. Jest to wieś.
Ale mimo wszystko domy tutaj są naprawdę piękne, drogie oraz
bardzo rozbudowane. Wygląda to raczej, jak jakaś wioska
wypoczynkowa, ale tak nie jest. Poza tymi pięknymi domami, nie ma tu
nic ciekawego. Wszędzie łąki, jeden sklep i nic więcej. Nie
miałam ochoty patrzeć, na tych co się wprowadzają, ale ciekawość
była silniejsza. Musiałam się dowiedzieć, jak ta osoba wygląda.
Czy ja byłam zazdrosna?! No ale... myliłam się. To nie żadna
dziewczyna, która poszukuje przystojnego, wysokiego
chłopaka. Nie, to nie ona. To był chłopak! Nie był zwyczajny, był
cholernie przystojny, urodą aż grzeszył. Byłam zadowolona, że to
chłopak bo dziewczyny z mojej klasy będą się nim interesowały, a
nie Kacprem. Co?! Czy ja naprawdę jestem zazdrosna?! Choć ten
gość... mu nie dorównywał. Gdy tak rozmyślałam, nie zwróciłam
uwagi, że chłopak mi się przygląda. Gdy nasze spojrzenia się
spotkały nieznajomy uśmiechnął się do mnie i powolnym i nie
pewnym krokiem podszedł do mnie.
-Cześć
jestem Aleks. Nowy tutaj.- Przedstawił się raczej niepewnie. Jego
wzrok wędrował gdzieś daleko, żeby tylko nie patrzeć na mnie.
Trochę zachciało mi się śmiać, ale nie zrobiłam tego.
-Hej
ja jestem Samanta, ale ludzie mówią mi Sam. Mieszkam tu od siedmiu
lat. Słyszałam o Tobie. O ile nie mylę się, ty jesteś tym
początkującym piosenkarzem. Będziemy razem w klasie.- Uśmiechnęłam
się do niego, tak jak myślałam, trochę go to ośmieliło.
-Tak,
rozgryzłaś mnie. Dobra jesteś. Mieszkasz tu?
-Tak,
z rodzicami i starszym bratem.
-Zazdroszczę
Ci. Ja mieszkam tylko z mamą. Nigdy nie miałem rodzeństwa, a ojca
nawet nie znam.- Widziałam jak posmutniał. Myślałam, że będzie
bardziej... arogancki, samolubny i narcystyczny. Widać jak bardzo
można się pomylić, co do innych.
Nagle
zza pleców chłopaka usłyszałam czyjś głos:
-Aleks
choć już. Musisz się rozpakować. Jutro szkoła, pamiętasz? A
może już zapomniałeś?
Głos
był raczej miły, domyśliłam się, że należał do jego mamy.
Musi być niezwykle piękna, skoro jej syn jest tak przystojny.
-Pamiętam
mamo, już idę.- Powiedział Aleks, a potem zwrócił się do mnie:
-No
to do zobaczenia jutro. Mam nadzieję, że pomożesz mi się trochę
oswoić w nowej szkole.
-Jasne,
że pomogę. W końcu jestem pierwszą osobą, którą tu poznałeś!
No to cześć.
-Pa.-
powiedział i odszedł. Ja też poszłam do domu.
Następnego
dnia, z samego rana poszłam po Kacpra. Do szkoły mieliśmy
niedaleko. Gdy zapukałam do drzwi otworzyła mama Kacpra.
-Kacper
nie jest jeszcze gotowy. Poczekaj chwilkę Sam, dobrze? Wiesz jaki
jest. Potrzebuje dużo czasu by się przygotować do czegoś, na czym
mu zależy. Trochę jak kobieta.- Jego mama zaśmiała się, a ja
odwzajemniłam śmiech. Jednak tak jak myślałam, nie wpuszczono
mnie do ich domu. Stałam z jego mamą przed drzwiami. Co tam się
kryje?
-No
tak cały Kacper, zaczekam.- Po chwili oczekiwań przyszedł.
-A
Tobie co? Odstawiłeś się jak stróż w Boże Ciało.
-A
tak jakoś. Co, nie wolno mi?!
-Wolno,
ale smoking? Nie przeginasz?
-Może.
Ale mamy mało czasu bym się przebrał, co? A poza tym to mój
pierwszy dzień w tej szkole! Muszę zrobić dobre wrażenie, nie
uważasz Sam?
-Dobra,
dobra może i masz rację. Chodź, bo się spóźnimy.
Gdy
wyszliśmy z domu zauważyłam, Aleksa. Wzięłam Kacpra za rękę i
podbiegłam do chłopaka. Kacper dość zszokowany, nie miał innego
wyjścia jak pobiec za mną.
-Hej
Sam.
-Hej
Aleks. To Kacper. Mój przyjaciel.
-Siemka.
Idziesz z nami do szkoły?- Zapytał Kacper, choć to do niego nie
podobne.
-Jasne.
Miło będzie iść z kimś.
We
trójkę, było raźniej. Ciągle rozmawialiśmy. Aleks opowiedział
nam trochę o sobie, jak się tu dostał i że razem z mamą mają
zamiar zostać tu na dłużej. Opowiedział o swoim marzeniu. A
mianowicie o tym, że chciałby kiedyś zostać prawdziwym
piosenkarzem. Heh, jak to cudownie mieć marzenia, do których się
dąży. Czy ja mam takie?
Znowu
szkoła. Boże, jakie to zwykłe. Czy moje życie nie mogło by być
ciekawsze?! Wszyscy wystrojeni w ciemne stroje, witają się przed
wejściem do budynku. Dziewczyny typowe całuski w policzek, a
chłopacy przybijają sobie ”piątki”. Od razu mam ochotę wrócić
do domu. Gdy tylko widzę tą szkołę, czuję jej zapach, a do tego
te tłumy... nienawidzę tłumów.
Weszliśmy
do klasy. Wszyscy już tam byli. Znowu tłumy. Anita do mnie
podeszła:
-Hejka
Sami, kto to jest?
-Kto?
-No
ten, co stoi z Kacprem.- No nie wierzę. Anita chyba znalazła sobie
nową ofiarę.
-A,
to Aleks. To ten początkujący piosenkarz.
-Wow.
Myślałam, że to będzie dziewczyna, a tu co?! Jaki przystojniak!
Gdzie go spotkałaś?!
-Ten
dom koło mieszkania Sandry. Na przeciwko mojego. On tam mieszka.
-Nie!
-Tak!
-Nieee!
-Taaak!
-Nieeeee!
-Anita.
Ogarnij się.
-No
co?
-Nie
mów że Ci się podoba?!
-A
Tobie nie? No zobacz jaki przystojniak. Te oczy, blond włosy. No
ciacho i tyle. Ideał. Podobny do Twojego brata. Tyle że młodszy i
jest początkującym piosenkarzem!
-No
taka kopia Lucasa. Prawda.- Słychać było w moim głosie sarkazm.
-A
Kacper tu będzie chodził? Do naszej szkoły?
-Powiem
więcej, do naszej klasy. Bardzo się z tego powodu cieszę.
Anita
już miała się odezwać, ale do klasy weszła Pani Orka.
Tradycyjnie, podała nam plan lekcji. Już miałam dość. To dopiero
początek, a ja już nie mogę przeżyć. Jak przeżyję cały
kolejny rok? Na szczęście to już ostatni. Na początku bałam się,
że Sandra nie przyjdzie, ale była i ona i Kamil. Nie chciałam jej
zostawiać. Razem z Anitą podeszłyśmy do niej. Myślę, że może
z niej być dobra przyjaciółka. Po naszym przyjściu, od razu się
rozpromieniła. Z resztą ja też byłam szczęśliwa. Naprawdę jest
fajna. No ale wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Po kilku
minutach Sandra z Anitą poszły się “przywitać” z Aleksem.
Zostałam sama. Nie zwróciłam wcześniej na to uwagi, ale nie było
w klasie Kacpra. Gdzie znowu zniknął? Czemu ciągle znika?! W
zamyśleniach, nie zwróciłam uwagi na to, że Kamil się do mnie
zbliżał. Gdy dotknął mojego ramienia aż podskoczyłam na
krzesełku.
-Sam,
proszę. Porozmawiaj ze mną. Ja nie chcę nic złego Ci zrobić.
Wybacz mi. Tylko o tyle Cię proszę. Nie chce byś ze mną chodziła,
ale przebacz i nie patrz na mnie, jak na jakiegoś zabójcę. Wiem,
że źle zrobiłem. Działałem impulsywnie, nie przemyślałem tego
co zrobiłem. Zależy mi na Tobie. Wiem, że proszę o wiele, ale
znam Cię. Ty jesteś dobrym człowiekiem. Nie tak jak inni. Dlatego
gdy Cię pierwszy raz ujrzałem, zakochałem się. To jest silniejsze
ode mnie. Zrobiłem wiele głupstw. Jestem winien przeprosiny Twojej
cioci, Kacprowi, a zwłaszcza Sandrze. To wybaczysz mi?
-Dałam
Ci jedną szansę, spieprzyłeś to w dwa dni. Potem nad morzem,
spieprzyłeś to w kilka godzin. Teraz daje ci trzecią szansę. Nie
spieprz tego. I naprawdę powinieneś przeprosić Sandrę, a przede
wszystkim jej podziękować, że Cię nie wydała. Inaczej już dawno
poszedł byś siedzieć. Wiesz ile przez Ciebie przeżyła? Okłamała
policje, ciągle mówiła, że nic nie pamięta. Tylko dzięki niej
tu jeszcze jesteś.
-Sam
ty nie jesteś człowiekiem. Ty jesteś aniołem. Nigdy Cię już nie
skrzywdzę, ani nikogo innego. Przysięgam Ci. I tak, masz rację.
Muszę porozmawiać z Sandrą. Przeprosić i podziękować.
-No
mam taką nadzieję.
-Ma
się rozumieć. To lecę.- Nareszcie poszedł. Miałam dość
patrzenia, na jego fałszywą mordę. Mimo wszystko i tak nigdy mu
nie wybaczę. Ale mogę udawać...
Chwilę
później, nauczycielka zaprowadziła nas na akademie, z okazji
rozpoczęcia roku szkolnego. Nadal nie widziałam Kacpra. Rozpłynął
się, czy jak? Z nim są zawsze problemy. Boże, co za chłopak. Już
miałam zamiar go szukać, ale zauważyłam go w przejściu na salę
gimnastyczną. Widział, że na niego patrzę. Pokazał rękom, abym
do niego podeszła. Ukradkiem wydostałam się z sali. Jestem na
jedno jego machnięcie ręki? Serio? Co ja ze sobą robię.
-Mała,
mam problem.
-Jaki
problem? O co chodzi?- W co on się wpakował? Zaczynałam się
martwić...
-Widzisz,
bo dzwoniła do mnie Kornelia. Opowiadałem Ci o niej.- Tak, jedna z
miłości Kacpra. Bardzo ją kochał. Ona niby go też, ale po
miesiąc chodzenia zaczęło się pomiędzy nimi coś psuć. Okazało
się że Kornelia zdradza Kacpra, z jego najlepszym przyjacielem. To
nim wstrząsnęło. Rzucił ją i się załamał. Po tygodniu
przyjechał do Polski. To też był jeden z powodów przeprowadzki.
Rodzice już wcześniej chcieli wracać, ale Kacper dla swojej
miłości, ciągle namawiał ich, by zostawili. Gdy wszystko się
zepsuło, poprosił ich aby wrócili. I tak się stało.
-No
pamiętam. Co się stało?
-Ona
chce, żebym wracał do Szwecji.
-I
rozumiem, że ty też tego chcesz?
-Sam
nie wiem czego chcę. Pragnę zostać w Polsce, ale i do niej jechać.
Samanta, co mam zrobić?
-Rób
to co dyktuje ci serce.- Mówiłam ze spokojem. Nie chciałam mu
pokazać, jak bardzo mnie to zabolało.
-Moje
serce nie chce ze mną współgrać. Jestem rozdarty.
-Na
pewno wszystko się ułoży. Najpierw pogadaj z rodzicami. Oni będą
wiedzieli jak Ci pomóc.
-Ty
to jesteś prawdziwą przyjaciółką. Dzięki.- I mnie przytulił.
Łzy napłynęły mi do oczu, ale się nie rozpłakałam, nie mogę.
Nie chce, aby wiedział, że bardzo mi na nim zależy i nie chcę, by
wyjeżdżał. Nie chcę stracić przyjaciela. Nie chcę stracić...
po prostu Kacpra. Znowu...
-Dobra,
ja spadam. Zaraz wszyscy zaczną się schodzić do klas. Też
idziesz, czy zostajesz i dzwonisz po rodziców by Cię zabrali?
-Zadzwonię
po nich. To będzie długa rozmowa.
-No
ok. Ty tu decydujesz o swojej przyszłości.
-Dzięki
Sam, że to rozumiesz.
Byłam
wściekła. Jak on tak mógł? Po co on do niej wraca skoro tak go
zdradziła? Przecież skoro raz to zrobiła, może to zrobić i drugi
raz. Nie mogę w to uwierzyć. Mówił, że już nie wyjedzie.
Powiedział, że zostanie ze mną. A poza tym, to jest nierealne,
żeby jego rodzice pozwolili mu teraz od tak lecieć do Szwecji.
Przecież to jeszcze nastolatek. Nie mogę go znów stracić...
Smutna,
zła i rozżalona poszłam do klasy. Zebranie minęło szybko.
Wiadomo, wszyscy są po wakacjach. Jutro się dopiero zacznie.
Pod
szkołę przyjechała po mnie mama. Chyba musiała dogadać się z
mamą Aleksa, bo on jechał z nami. Aleks ciągle próbował się ze
mną porozumieć, ale ja nie miałam ochoty. Nie chciałam z nikim
teraz rozmawiać. Chciałam zostać sama ze sobą. Gdy wróciłam do
domu, od razu poszłam do swojego pokoju i po prostu się
rozpłakałam. Nie mogłam tego znieść. Dopiero co odzyskałam
mojego przyjaciela, a on wraca z powrotem i może go już więcej nie
zobaczę. Płakałam dłuższy czas i z tego powodu zasnęłam.
Gdy
się obudziła mama siedziała przy mnie.
-Słonko
już nie śpisz?
-Jak
widać. Głowa mnie boli.
-Długo
płakałaś.
-Tak,
a to z powodu…
-…Kacpra,
wiem. Za chwilę ma samolot do Szwecji. Pojechali dziesięć minut
temu. Chcesz jechać na lotnisko pożegnać się z nim? Jego rodzice
i tak często tam wyjeżdżają w celach firmowych, więc nie jest to
dla nich problem, go tak zostawić u rodziny.
-Co
to, to nie. To jego decyzja. Wyjeżdżając stąd wybrał pomiędzy
przyjaciółką, a eks-dziewczyną. Sam dokonał wyboru. Jakby mu na
mnie zależało, zostałby, ale nie, on woli następny raz wybaczać
jakiejś zołzie bez skrupułów. To on wybiera swoje życie. Ja jak
widać byłam tylko chwilowym dodatkiem.
-Skarbie
nie mów tak. To nie twoja wina, ani jego. Zakochany człowiek zrobi
wszystko z miłości. Ty jesteś jeszcze młoda. Masz całe życie
przed sobą. Spotkasz jeszcze Kacpra, zobaczysz. A teraz musisz żyć
swoim życiem. Wiem, że to boli jak przyjaciel odchodzi, ale życie
płynie dalej. Ludzie przychodzą i odchodzą. Taki jest krąg życia.
-To
ja chcę umrzeć.
-Oh
córciu, nie mów tak. Zobacz, jeżeli bardziej zainteresujesz się
kim innym, to Kacper i wszystko z nim związane minie. Zobaczysz,
wszystko się ułoży.
-Mamuś,
to nie takie proste.
-Wiem,
daj sobie czas, ale teraz musisz zejść na dół. Czeka na Ciebie
Anita. Miałaś z nią iść do kina.
-A
no tak, zapomniałam. Ustaliłyśmy to już jakiś czas temu. Musze
się ogarnąć.
Pobiegłam
do łazienki, ale mama mnie zawołała:
-Sam,
a może weźmiecie ze sobą Aleks?
-O
dobry pomysł! I Sandrę! Dzięki mamuś!
Przytuliłam
ją.
Ogarnięta
poszła do salonu, a tam mój tata pił herbatę z mamą i Anitą.
Gdy weszłam Anita mnie przywitała i wyszłyśmy.
-Ani
może weźmiemy ze sobą Sandrę?
-Jasne!
Im nas więcej tym lepiej.
-A
Aleksa?
-No
oczywiście, że tak! Chłopak też się przyda. I Kacpra, co nie?
-Raczej
nie, no chyba że pojedziesz do Szwecji.
-Wyjechał?!
Tak bez pożegnania?!
-No
niestety tak.
-Co
za cham. Jak tylko go spotkam, nogi mu z tyłka powyrywam!
-To
Twoja opinia. To co idziemy?- Chciałam tylko zakończyć ten temat i
nie myśleć o Kacprze przez cały wieczór. Anita chyba zrozumiała,
o co mi chodzi, bo więcej nie poruszyła tego tematu.
Wracaliśmy
we czwórkę. Było po osiemnastej. Nie było mi śpieszno do domu.
To był ładny wieczór. Było ciepło. Ciągle rozmawialiśmy,
śmialiśmy się, wygłupialiśmy. Zupełnie zapomniałam o Kacprze.
Bawiłam się świetnie. Aleks był taki zabawny. Zupełne
przeciwieństwo teraźniejszych ”ludzi z talentem”. Dziewczyny
też bawiły się dobrze z Aleksem. Mam nadzieje, że może on
zostanie. Bo gdyby odszedł… nie chcę nawet o tym myśleć. Wtedy
bym się załamała już do końca. Odprowadziliśmy najpierw Sandrę,
bo Anita miała nocować u mnie, a Aleksowi jak i mnie nie chciało
się wracać do domu, a Sandra musiała, bo chłopak na nią czekał
przed jej domem. Od naszej rozmowy, pod koniec wakacji rozluźniła
się. Poznała Dawida. Są razem. Poznali się w szpitalu, jak Dawid
odwiedzał siostrę. To wzmocniło Sandrę i zupełnie zapomniała o
Kamilu i o wszystkich krzywdach. Zaczęła żyć. We trójkę
poszliśmy do pubu niedaleko. Tam się wybawiliśmy, ale tylko dwie
godziny, bo wiadomo szkoła i tak dalej. Aleks nie dość że jest
zabawny, to umie tańczyć i zdziwił się, kiedy mu powiedziałam że
trenuje i tańczę.
Odprowadził nas do domu. Nie chciałam od
tak się z nim pożegnać, więc poszliśmy do mnie do domu. Tam
zjedliśmy kolacje. Wydaje mi się, czy Aleks ciągle przygląda się
Anicie? Chyba się mu spodobała. Może moja przyjaciółka będzie
miała w końcu chłopaka. Miejmy nadzieję. Bo w tych sprawach
szczęścia to ona nie ma. Ale z drugiej strony, jeśli znajdzie
sobie chłopaka, to będę ciągle słuchać o tym, jaka jest
szczęśliwa. I do tego... będzie miała mniej czasu dla mnie.
Kacper... gdzie jesteś? O czym teraz myślisz? Naprawdę, od tak
odrzuciłeś to wszystko? A może... kryje się za tym coś innego...