piątek, 16 października 2015

Rozdział 12

     Po tygodniu wypuszczono Sandrę do domu. Przyjechał po nią brat. No, a tam gdzie Bartek to i Lucas. Mój brat jest wszędzie. Dosłownie. Chwilę na niego nie patrzysz, a on już znika. Ale chwila... on miał być u babci Bożeny!
-Hej Lucas, co ty tu robisz?
-Przyjechałem z Bartkiem po Sandrę, coś w tym złego?
-No tak, bo teraz miałeś siedzieć u babci Bożeny.
-No widzisz sprawy się pokomplikowały. Babcia dostała list od babci Geni, żeby jak najszybciej przyjeżdżała, bo musi jej w czymś ważnym pomóc. I w taki sposób tu jestem.
-Za dobrze cie znam. Coś naopowiadałeś babci, co nie? Albo ty wysłałeś tę ważną wiadomość, żebyś miał powód do powrotu, racja?
-Och Sam, jak ty mnie dobrze znasz. Zgadłaś, ja wysłałem list. To wina babci Bożeny, że nie domyśliła się, że to wszystko to ściema.
-Nie no, a ja musiałam się użerać z ciotkom. Zaraz Cię chyba zabiję.
-Ale... Kacper do Ciebie przyjechał.- Powiedział sztucznie skruszonym głosem.
-No tak, ale wszystko popsuł Kamil i ten durny sen, a zwłaszcza moje myśli.
Właśnie.. mój sen. Co on oznaczał? Często miewałam prorocze sny, na przykład śniła mi się niezapowiedziana kartkówka z biologii i jak się okazało, była. Ale ten? Mam wrażenie, że nie był to zwykły sen. Coś wisi w powietrzu.
-Wiesz, ja za Tobą nie nadążam. Jaki sen? jakie myśli? I do cholery jak znalazł się tam Kamil?!
-Mieliście iść po Sandrę, Lucas.
-No tak! To idziemy. Choć Bartek.- Poszli. Wreszcie. Mój brat jest zbyt dociekliwy i ma wielką wyobraźnie. Muszę się zastanawiać nad tym, co mówię. Kocham mojego brata ale on za dużo chce wiedzieć. Czasem jest naprawdę irytujący. Czemu… och czemu mam brata? On jest czasem dziwny. Nie może znaleźć sobie dziewczyny, tak na dłuższą metę. Ciągle je zmienia. A zwłaszcza w wakacje. Może szuka tej idealnej? O ile taka istnieje. Mój brat nie jest brzydki. Nie mogę tego o nim powiedzieć. Często widzę jak dziewczyny patrzą na niego. No ale cóż... głupi jest. W tym roku szkolnym idzie do ostatniej klasy. Do maturalnej. Ma już dziewiętnaście lat. Więc za niecały rok wyjedzie na studia, a ja będę miała spokój. Już niedługo zacznie się szkoła. Boje się, że Kacper będzie mnie unikał. To fakt, będziemy razem w klasie, ale wiadomo… nie będzie chciał ze mną gadać. Znajdzie sobie nową przyjaciółkę. A słyszałam, że w tym roku ma do naszej klasy dojść jakaś wschodząca piosenkarka, czy piosenkarz. No a jak tak, to pewnie dziewczyna. Bo jaki chłopak chciałby tu być? Zwykła wieś, bez żadnej ciekawej historii. Tak tu nudno, że po prostu nie mogę się doczekać, aż skąd wyjadę. Kacper to mój drugi brat (taki prawdziwy, nie to co Lucas). Nie przeżyję, jeśli zacznie mnie unikać, jeśli przestaniemy się przyjaźnić. Może nie powinien wracać do Polski. Może nikomu o tym nie mówiłam, ale tęskniłam za nim. Strasznie tęskniłam. Nawet Anita o tym nie wiedziała. To co nas łączyło, mimo młodego wieku, nie przeminęło z wiatrem. Bynajmniej nie dla mnie. Dalej jest to mój jedyny i niepowtarzalny Kacper, mimo że trochę przystojniejszy i o wiele wyższy. Teraz mam to stracić?! O na pewno nie! Będę walczyć o niego! O naszą przyjaźń!

Reszta wakacji minęły szybko i spokojnie, bez wyjazdów i innych niespodzianek. Była niedziela, około 18 godziny. Dzień, przed rozpoczęciem roku szkolnego. To był ciepły wieczór. Położona na hamaku w ogrodzie rozmyślałam, jak to będzie jutro, no i w następne dni. Bałam się strasznie. Moje rozmyślenia przerwał hałas dochodzący spoza ogrodzenia. Był to samochód do przeprowadzek. Do domu który stał pusty tyle czasu, ktoś się wprowadza. Na początku nie wiedziałam, kto to może być, ale potem się domyśliłam. To pewnie ta nowa gwiazdka, bo kogo by było stać na ten dom a właściwie na willę z basenem (mimo że ja tez mam basen w ogrodzie ale nie aż tak ogromny)? Tak, wiem. Jest to wieś. Ale mimo wszystko domy tutaj są naprawdę piękne, drogie oraz bardzo rozbudowane. Wygląda to raczej, jak jakaś wioska wypoczynkowa, ale tak nie jest. Poza tymi pięknymi domami, nie ma tu nic ciekawego. Wszędzie łąki, jeden sklep i nic więcej. Nie miałam ochoty patrzeć, na tych co się wprowadzają, ale ciekawość była silniejsza. Musiałam się dowiedzieć, jak ta osoba wygląda. Czy ja byłam zazdrosna?! No ale... myliłam się. To nie żadna dziewczyna, która poszukuje przystojnego, wysokiego chłopaka. Nie, to nie ona. To był chłopak! Nie był zwyczajny, był cholernie przystojny, urodą aż grzeszył. Byłam zadowolona, że to chłopak bo dziewczyny z mojej klasy będą się nim interesowały, a nie Kacprem. Co?! Czy ja naprawdę jestem zazdrosna?! Choć ten gość... mu nie dorównywał. Gdy tak rozmyślałam, nie zwróciłam uwagi, że chłopak mi się przygląda. Gdy nasze spojrzenia się spotkały nieznajomy uśmiechnął się do mnie i powolnym i nie pewnym krokiem podszedł do mnie.
-Cześć jestem Aleks. Nowy tutaj.- Przedstawił się raczej niepewnie. Jego wzrok wędrował gdzieś daleko, żeby tylko nie patrzeć na mnie. Trochę zachciało mi się śmiać, ale nie zrobiłam tego.
-Hej ja jestem Samanta, ale ludzie mówią mi Sam. Mieszkam tu od siedmiu lat. Słyszałam o Tobie. O ile nie mylę się, ty jesteś tym początkującym piosenkarzem. Będziemy razem w klasie.- Uśmiechnęłam się do niego, tak jak myślałam, trochę go to ośmieliło.
-Tak, rozgryzłaś mnie. Dobra jesteś. Mieszkasz tu?
-Tak, z rodzicami i starszym bratem.
-Zazdroszczę Ci. Ja mieszkam tylko z mamą. Nigdy nie miałem rodzeństwa, a ojca nawet nie znam.- Widziałam jak posmutniał. Myślałam, że będzie bardziej... arogancki, samolubny i narcystyczny. Widać jak bardzo można się pomylić, co do innych.
Nagle zza pleców chłopaka usłyszałam czyjś głos:
-Aleks choć już. Musisz się rozpakować. Jutro szkoła, pamiętasz? A może już zapomniałeś?
Głos był raczej miły, domyśliłam się, że należał do jego mamy. Musi być niezwykle piękna, skoro jej syn jest tak przystojny.
-Pamiętam mamo, już idę.- Powiedział Aleks, a potem zwrócił się do mnie:
-No to do zobaczenia jutro. Mam nadzieję, że pomożesz mi się trochę oswoić w nowej szkole.
-Jasne, że pomogę. W końcu jestem pierwszą osobą, którą tu poznałeś! No to cześć.
-Pa.- powiedział i odszedł. Ja też poszłam do domu.

Następnego dnia, z samego rana poszłam po Kacpra. Do szkoły mieliśmy niedaleko. Gdy zapukałam do drzwi otworzyła mama Kacpra.
-Kacper nie jest jeszcze gotowy. Poczekaj chwilkę Sam, dobrze? Wiesz jaki jest. Potrzebuje dużo czasu by się przygotować do czegoś, na czym mu zależy. Trochę jak kobieta.- Jego mama zaśmiała się, a ja odwzajemniłam śmiech. Jednak tak jak myślałam, nie wpuszczono mnie do ich domu. Stałam z jego mamą przed drzwiami. Co tam się kryje?
-No tak cały Kacper, zaczekam.- Po chwili oczekiwań przyszedł.
-A Tobie co? Odstawiłeś się jak stróż w Boże Ciało.
-A tak jakoś. Co, nie wolno mi?!
-Wolno, ale smoking? Nie przeginasz?
-Może. Ale mamy mało czasu bym się przebrał, co? A poza tym to mój pierwszy dzień w tej szkole! Muszę zrobić dobre wrażenie, nie uważasz Sam?
-Dobra, dobra może i masz rację. Chodź, bo się spóźnimy.

Gdy wyszliśmy z domu zauważyłam, Aleksa. Wzięłam Kacpra za rękę i podbiegłam do chłopaka. Kacper dość zszokowany, nie miał innego wyjścia jak pobiec za mną.
-Hej Sam.
-Hej Aleks. To Kacper. Mój przyjaciel.
-Siemka. Idziesz z nami do szkoły?- Zapytał Kacper, choć to do niego nie podobne.
-Jasne. Miło będzie iść z kimś.
We trójkę, było raźniej. Ciągle rozmawialiśmy. Aleks opowiedział nam trochę o sobie, jak się tu dostał i że razem z mamą mają zamiar zostać tu na dłużej. Opowiedział o swoim marzeniu. A mianowicie o tym, że chciałby kiedyś zostać prawdziwym piosenkarzem. Heh, jak to cudownie mieć marzenia, do których się dąży. Czy ja mam takie?
Znowu szkoła. Boże, jakie to zwykłe. Czy moje życie nie mogło by być ciekawsze?! Wszyscy wystrojeni w ciemne stroje, witają się przed wejściem do budynku. Dziewczyny typowe całuski w policzek, a chłopacy przybijają sobie ”piątki”. Od razu mam ochotę wrócić do domu. Gdy tylko widzę tą szkołę, czuję jej zapach, a do tego te tłumy... nienawidzę tłumów.
Weszliśmy do klasy. Wszyscy już tam byli. Znowu tłumy. Anita do mnie podeszła:
-Hejka Sami, kto to jest?
-Kto?
-No ten, co stoi z Kacprem.- No nie wierzę. Anita chyba znalazła sobie nową ofiarę.
-A, to Aleks. To ten początkujący piosenkarz.
-Wow. Myślałam, że to będzie dziewczyna, a tu co?! Jaki przystojniak! Gdzie go spotkałaś?!
-Ten dom koło mieszkania Sandry. Na przeciwko mojego. On tam mieszka.
-Nie!
-Tak!
-Nieee!
-Taaak!
-Nieeeee!
-Anita. Ogarnij się.
-No co?
-Nie mów że Ci się podoba?!
-A Tobie nie? No zobacz jaki przystojniak. Te oczy, blond włosy. No ciacho i tyle. Ideał. Podobny do Twojego brata. Tyle że młodszy i jest początkującym piosenkarzem!
-No taka kopia Lucasa. Prawda.- Słychać było w moim głosie sarkazm.
-A Kacper tu będzie chodził? Do naszej szkoły?
-Powiem więcej, do naszej klasy. Bardzo się z tego powodu cieszę.
Anita już miała się odezwać, ale do klasy weszła Pani Orka. Tradycyjnie, podała nam plan lekcji. Już miałam dość. To dopiero początek, a ja już nie mogę przeżyć. Jak przeżyję cały kolejny rok? Na szczęście to już ostatni. Na początku bałam się, że Sandra nie przyjdzie, ale była i ona i Kamil. Nie chciałam jej zostawiać. Razem z Anitą podeszłyśmy do niej. Myślę, że może z niej być dobra przyjaciółka. Po naszym przyjściu, od razu się rozpromieniła. Z resztą ja też byłam szczęśliwa. Naprawdę jest fajna. No ale wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Po kilku minutach Sandra z Anitą poszły się “przywitać” z Aleksem. Zostałam sama. Nie zwróciłam wcześniej na to uwagi, ale nie było w klasie Kacpra. Gdzie znowu zniknął? Czemu ciągle znika?! W zamyśleniach, nie zwróciłam uwagi na to, że Kamil się do mnie zbliżał. Gdy dotknął mojego ramienia aż podskoczyłam na krzesełku.
-Sam, proszę. Porozmawiaj ze mną. Ja nie chcę nic złego Ci zrobić. Wybacz mi. Tylko o tyle Cię proszę. Nie chce byś ze mną chodziła, ale przebacz i nie patrz na mnie, jak na jakiegoś zabójcę. Wiem, że źle zrobiłem. Działałem impulsywnie, nie przemyślałem tego co zrobiłem. Zależy mi na Tobie. Wiem, że proszę o wiele, ale znam Cię. Ty jesteś dobrym człowiekiem. Nie tak jak inni. Dlatego gdy Cię pierwszy raz ujrzałem, zakochałem się. To jest silniejsze ode mnie. Zrobiłem wiele głupstw. Jestem winien przeprosiny Twojej cioci, Kacprowi, a zwłaszcza Sandrze. To wybaczysz mi?
-Dałam Ci jedną szansę, spieprzyłeś to w dwa dni. Potem nad morzem, spieprzyłeś to w kilka godzin. Teraz daje ci trzecią szansę. Nie spieprz tego. I naprawdę powinieneś przeprosić Sandrę, a przede wszystkim jej podziękować, że Cię nie wydała. Inaczej już dawno poszedł byś siedzieć. Wiesz ile przez Ciebie przeżyła? Okłamała policje, ciągle mówiła, że nic nie pamięta. Tylko dzięki niej tu jeszcze jesteś.
-Sam ty nie jesteś człowiekiem. Ty jesteś aniołem. Nigdy Cię już nie skrzywdzę, ani nikogo innego. Przysięgam Ci. I tak, masz rację. Muszę porozmawiać z Sandrą. Przeprosić i podziękować.
-No mam taką nadzieję.
-Ma się rozumieć. To lecę.- Nareszcie poszedł. Miałam dość patrzenia, na jego fałszywą mordę. Mimo wszystko i tak nigdy mu nie wybaczę. Ale mogę udawać...
Chwilę później, nauczycielka zaprowadziła nas na akademie, z okazji rozpoczęcia roku szkolnego. Nadal nie widziałam Kacpra. Rozpłynął się, czy jak? Z nim są zawsze problemy. Boże, co za chłopak. Już miałam zamiar go szukać, ale zauważyłam go w przejściu na salę gimnastyczną. Widział, że na niego patrzę. Pokazał rękom, abym do niego podeszła. Ukradkiem wydostałam się z sali. Jestem na jedno jego machnięcie ręki? Serio? Co ja ze sobą robię.
-Mała, mam problem.
-Jaki problem? O co chodzi?- W co on się wpakował? Zaczynałam się martwić...
-Widzisz, bo dzwoniła do mnie Kornelia. Opowiadałem Ci o niej.- Tak, jedna z miłości Kacpra. Bardzo ją kochał. Ona niby go też, ale po miesiąc chodzenia zaczęło się pomiędzy nimi coś psuć. Okazało się że Kornelia zdradza Kacpra, z jego najlepszym przyjacielem. To nim wstrząsnęło. Rzucił ją i się załamał. Po tygodniu przyjechał do Polski. To też był jeden z powodów przeprowadzki. Rodzice już wcześniej chcieli wracać, ale Kacper dla swojej miłości, ciągle namawiał ich, by zostawili. Gdy wszystko się zepsuło, poprosił ich aby wrócili. I tak się stało.
-No pamiętam. Co się stało?
-Ona chce, żebym wracał do Szwecji.
-I rozumiem, że ty też tego chcesz?
-Sam nie wiem czego chcę. Pragnę zostać w Polsce, ale i do niej jechać. Samanta, co mam zrobić?
-Rób to co dyktuje ci serce.- Mówiłam ze spokojem. Nie chciałam mu pokazać, jak bardzo mnie to zabolało.
-Moje serce nie chce ze mną współgrać. Jestem rozdarty.
-Na pewno wszystko się ułoży. Najpierw pogadaj z rodzicami. Oni będą wiedzieli jak Ci pomóc.
-Ty to jesteś prawdziwą przyjaciółką. Dzięki.- I mnie przytulił. Łzy napłynęły mi do oczu, ale się nie rozpłakałam, nie mogę. Nie chce, aby wiedział, że bardzo mi na nim zależy i nie chcę, by wyjeżdżał. Nie chcę stracić przyjaciela. Nie chcę stracić... po prostu Kacpra. Znowu...
-Dobra, ja spadam. Zaraz wszyscy zaczną się schodzić do klas. Też idziesz, czy zostajesz i dzwonisz po rodziców by Cię zabrali?
-Zadzwonię po nich. To będzie długa rozmowa.
-No ok. Ty tu decydujesz o swojej przyszłości.
-Dzięki Sam, że to rozumiesz.
Byłam wściekła. Jak on tak mógł? Po co on do niej wraca skoro tak go zdradziła? Przecież skoro raz to zrobiła, może to zrobić i drugi raz. Nie mogę w to uwierzyć. Mówił, że już nie wyjedzie. Powiedział, że zostanie ze mną. A poza tym, to jest nierealne, żeby jego rodzice pozwolili mu teraz od tak lecieć do Szwecji. Przecież to jeszcze nastolatek. Nie mogę go znów stracić...
Smutna, zła i rozżalona poszłam do klasy. Zebranie minęło szybko. Wiadomo, wszyscy są po wakacjach. Jutro się dopiero zacznie.
Pod szkołę przyjechała po mnie mama. Chyba musiała dogadać się z mamą Aleksa, bo on jechał z nami. Aleks ciągle próbował się ze mną porozumieć, ale ja nie miałam ochoty. Nie chciałam z nikim teraz rozmawiać. Chciałam zostać sama ze sobą. Gdy wróciłam do domu, od razu poszłam do swojego pokoju i po prostu się rozpłakałam. Nie mogłam tego znieść. Dopiero co odzyskałam mojego przyjaciela, a on wraca z powrotem i może go już więcej nie zobaczę. Płakałam dłuższy czas i z tego powodu zasnęłam.
Gdy się obudziła mama siedziała przy mnie.
-Słonko już nie śpisz?
-Jak widać. Głowa mnie boli.
-Długo płakałaś.
-Tak, a to z powodu…
-…Kacpra, wiem. Za chwilę ma samolot do Szwecji. Pojechali dziesięć minut temu. Chcesz jechać na lotnisko pożegnać się z nim? Jego rodzice i tak często tam wyjeżdżają w celach firmowych, więc nie jest to dla nich problem, go tak zostawić u rodziny.
-Co to, to nie. To jego decyzja. Wyjeżdżając stąd wybrał pomiędzy przyjaciółką, a eks-dziewczyną. Sam dokonał wyboru. Jakby mu na mnie zależało, zostałby, ale nie, on woli następny raz wybaczać jakiejś zołzie bez skrupułów. To on wybiera swoje życie. Ja jak widać byłam tylko chwilowym dodatkiem.
-Skarbie nie mów tak. To nie twoja wina, ani jego. Zakochany człowiek zrobi wszystko z miłości. Ty jesteś jeszcze młoda. Masz całe życie przed sobą. Spotkasz jeszcze Kacpra, zobaczysz. A teraz musisz żyć swoim życiem. Wiem, że to boli jak przyjaciel odchodzi, ale życie płynie dalej. Ludzie przychodzą i odchodzą. Taki jest krąg życia.
-To ja chcę umrzeć.
-Oh córciu, nie mów tak. Zobacz, jeżeli bardziej zainteresujesz się kim innym, to Kacper i wszystko z nim związane minie. Zobaczysz, wszystko się ułoży.
-Mamuś, to nie takie proste.
-Wiem, daj sobie czas, ale teraz musisz zejść na dół. Czeka na Ciebie Anita. Miałaś z nią iść do kina.
-A no tak, zapomniałam. Ustaliłyśmy to już jakiś czas temu. Musze się ogarnąć.
Pobiegłam do łazienki, ale mama mnie zawołała:
-Sam, a może weźmiecie ze sobą Aleks?
-O dobry pomysł! I Sandrę! Dzięki mamuś!
Przytuliłam ją.
Ogarnięta poszła do salonu, a tam mój tata pił herbatę z mamą i Anitą. Gdy weszłam Anita mnie przywitała i wyszłyśmy.
-Ani może weźmiemy ze sobą Sandrę?
-Jasne! Im nas więcej tym lepiej.
-A Aleksa?
-No oczywiście, że tak! Chłopak też się przyda. I Kacpra, co nie?
-Raczej nie, no chyba że pojedziesz do Szwecji.
-Wyjechał?! Tak bez pożegnania?!
-No niestety tak.
-Co za cham. Jak tylko go spotkam, nogi mu z tyłka powyrywam!
-To Twoja opinia. To co idziemy?- Chciałam tylko zakończyć ten temat i nie myśleć o Kacprze przez cały wieczór. Anita chyba zrozumiała, o co mi chodzi, bo więcej nie poruszyła tego tematu.


Wracaliśmy we czwórkę. Było po osiemnastej. Nie było mi śpieszno do domu. To był ładny wieczór. Było ciepło. Ciągle rozmawialiśmy, śmialiśmy się, wygłupialiśmy. Zupełnie zapomniałam o Kacprze. Bawiłam się świetnie. Aleks był taki zabawny. Zupełne przeciwieństwo teraźniejszych ”ludzi z talentem”. Dziewczyny też bawiły się dobrze z Aleksem. Mam nadzieje, że może on zostanie. Bo gdyby odszedł… nie chcę nawet o tym myśleć. Wtedy bym się załamała już do końca. Odprowadziliśmy najpierw Sandrę, bo Anita miała nocować u mnie, a Aleksowi jak i mnie nie chciało się wracać do domu, a Sandra musiała, bo chłopak na nią czekał przed jej domem. Od naszej rozmowy, pod koniec wakacji rozluźniła się. Poznała Dawida. Są razem. Poznali się w szpitalu, jak Dawid odwiedzał siostrę. To wzmocniło Sandrę i zupełnie zapomniała o Kamilu i o wszystkich krzywdach. Zaczęła żyć. We trójkę poszliśmy do pubu niedaleko. Tam się wybawiliśmy, ale tylko dwie godziny, bo wiadomo szkoła i tak dalej. Aleks nie dość że jest zabawny, to umie tańczyć i zdziwił się, kiedy mu powiedziałam że trenuje i tańczę.
Odprowadził nas do domu. Nie chciałam od tak się z nim pożegnać, więc poszliśmy do mnie do domu. Tam zjedliśmy kolacje. Wydaje mi się, czy Aleks ciągle przygląda się Anicie? Chyba się mu spodobała. Może moja przyjaciółka będzie miała w końcu chłopaka. Miejmy nadzieję. Bo w tych sprawach szczęścia to ona nie ma. Ale z drugiej strony, jeśli znajdzie sobie chłopaka, to będę ciągle słuchać o tym, jaka jest szczęśliwa. I do tego... będzie miała mniej czasu dla mnie. Kacper... gdzie jesteś? O czym teraz myślisz? Naprawdę, od tak odrzuciłeś to wszystko? A może... kryje się za tym coś innego... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz