piątek, 2 października 2015

Rozdział 10

     Było tak blisko od pocałunku, a ja się obudziłam. To wszystko było snem. Jednym snem. Nie jestem wampirem. Kacper i jego rodzice również nie. Kacper mnie nie kocha i nigdy nie chciał mnie pocałować. Och. Jakie szczęście. Dobrze, że to tylko sen. Wielka ulga. Kacper normalnie w piżamach, zszedł zaspany i nie było widać, żeby był w lesie. Jest!
-Cześć Sam.
-Hej.
-Dziś w końcu do domu, co?- Zupełnie zapomniałam i nawet się nie spakowałam. A wracając do snu, to nie było tam nawet trochę prawdy, bo Kacper ze szczegółami powiedział mi, co się stało w Szwecji.
-Tak, przynajmniej to marzenie się spełniło.
-Tak? A masz jakieś jeszcze?
-Miałam sen, był dziwny. Wydawał się realistyczny ale… nie był.
-A byłem tam ja?- I co teraz mam mu powiedzieć?
-Tak.
-To super, a opowiesz mi go?
-Nie teraz, może kiedyś.
-Spoko.- I poszedł do pokoju się pakować. Ja też poszłam, miałam dość ciotki.

Tak, w końcu pojechaliśmy do domu. Całą drogę Kacper prosił mnie, żebym mu opowiedziała, o tym śnie. Ale ja nie chciałam o tym mówić. Nie chcę, aby zrobiło mu się przykro. Może i jest ideałem chłopaka, ale dla mnie najważniejsza jest przyjaźń. Zresztą nie chcę mieć teraz chłopaka. Nie mam na to czasu. Wolę być wolna. To fakt, kocham Kacpra, ale tylko jako przyjaciela. Nic poza tym. Potem gdy dojechaliśmy, ja poszłam do mojego domu, a on do swojego. Nie wiedziałam, co mam robić do końca wakacji. Anita wyjechała, więc nie mam co robić. Ale i tak nie musiałam długo czekać i się zastanawiać, na co przeznaczę ten wolny czas. Moja mama powiedziała że bierze urlop i że będziemy mogły chodzić na zakupy, spotykać się z koleżankami, przebywać z rodzicami Kacpra. Ta...
1. Nie lubię chodzić na zakupy, a mama o tym wiedziała.
2. Nie za bardzo przepadam za koleżankami mamy.
3. Rodziców Kacpra i samego Kacpra mam na co dzień.
Ale co ja miałam powiedzieć, to moja mama dla niej mogę się przecież poświęcić. Choć wolałabym porozmawiać z Sandrą, nie chcę być jej wrogiem. Dzięki niej, poznałam jaki naprawdę jest Kamil i gdyby nie ona, spędzałabym teraz czas z nieudacznikiem. Może nawet powinnam jej za to podziękować? Więc do niej poszłam. Zrobiła wielkie oczy gdy mnie zobaczyła w progu.
-Mogę?
-Proszę wejdź.
-Pewnie się zastanawiasz co ja tu robię?
-Pewnie chcesz się na mnie wyżyć za… -Nie dokończyła, przerwałam jej.
-Nie, przyszłam Ci podziękować. Gdyby nie ty, zapewne teraz siedziałabym z Kamilem, nie wiedząc jaki on tak naprawdę jest. Gdy byłam nad morzem przyjechał. No ale nie dałam mu drugiej szansy. Nie jestem naiwna. I nie chciałam Cię ranić.
-Nie mogę przyjąć Twoich przeprosin. To ja Cię powinnam przeprosić, bo ja na serio zrobiłam to Tobie i jemu na złość. No może nie do końca. Ale i tak myślałam jak Cię upokorzyć. Twoje życie jest wspaniałe, masz przyjaciela, przyjaciółkę, brata z którym możesz gadać i wspaniałych rodziców.
-Ty przecież też to masz. Nie rozumiem, o co chodzi?
-Ty masz prawdziwą przyjaciółkę, brata który wie, że istniejesz i przyjaciela, a i jeszcze wszyscy chłopcy się za Tobą oglądają... a ja... spójrz mój brat łazi wszędzie, nie gada ze mną, Vanessa- moja przyjaciółka gada wszystko innym, gdy tylko coś jej powiem i nie mam chłopaka.
-Ja tego ostatniego nie mam.
-A co z tym chłopakiem, który przyleciał do Ciebie przed samym balem?!
-Kacper?! To tylko mój przyjaciel. Znam go już dłuższy czas. Odkąd pamiętam. Poznaliśmy się jak byliśmy mali. Potem się rozstaliśmy. Ale to tylko przyjaciel.
-Wiesz, ale masz go blisko siebie, a ja? Ja jestem nikim i tyle. Każdy Ci to powie.
-No co ty. Jesteś ładna, mądra, wspaniała, ale boisz się to pokazać innym. Gdybyś przestała przyjaźnić się z Vanessą i w końcu zaczęłabyś być sobą, inni na pewno zaczęliby Cię zauważać. Nie uważaliby Cię za jedną, z tych pustych lalek. Wiesz mi. A zresztą masz w sobie coś takiego, co przyciąga do Ciebie ludzi. Tylko przysłaniają Cię inni.
-Nikt mi jeszcze czegoś tak miłego nie powiedział. Dzięki, jesteś wspaniałym człowiekiem.
-Dobra ja już lecę, umówiłam się z mamą. Pa.
-Pa Sam. Mam nadzieje, że jeszcze pogadamy, co?
-Jasne, ja też mam taką nadzieję.

Ta, cały dzień z mamą na zakupach. Super. Łazić po sklepach, patrzeć jak mama wybiera ubrania dla mnie, bo nowy rok szkolny… bla… bla… bla. Oczywiście to, co ona mi wybierała lądowało z powrotem na wieszaki. Kupiłyśmy to, co ja wybrałam. Mama na samym początku upierała się, ale wiedziała, że ze mną nie da się wygrać. Zapowiadają się cudne wakacje. Super.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz