piątek, 25 września 2015

Rozdział 9

      Zauważyłam, że Kacper od przyjazdu ze Szwecji, nic nie je, ani nie śpi, a rano jest rześki i wypoczęty. A... i jeszcze co wieczór znika. Nie jest taki zamknięty, ale nie opowiadał mi co się stało tam, w Szwecji. Jedyne co powiedział, to ta sprawa z Kornelią. To mnie zaniepokoiło. Może on coś ukrywa? Może nie lubi się zwierzać? A może kogoś lub czegoś się boi? Martwię się o niego. W końcu to mój przyjaciel. Te pytania zadręczają mi głowę, od dwóch dni. Ja powiedziałam mu o wszystkim, co przydarzyło mi się przez te lata.
-Kacper, musimy pogadać.
-Jeśli chodzi o tego kolesia, to nie ma sprawy, nie obchodzi mnie to.- A i jeszcze zmienił mu się kolor oczu, wcześniej miał bardzo błękitne, a teraz ma czerwono-czarne.
-O Kamilu? Nie. Martwię się o Ciebie. Gdy wróciłeś do Polski, ja opowiedziałam Ci o wszystkim, a ty tylko o swoich rodzicach i o tej dziewczynie, co Cię zdradziła.
-Jeśli miałbym powiedzieć Ci prawdę, naraził bym Twoje życie na niebezpieczeństwo, a tego byś nie chciała. Prawda Sam?
-Wiesz... żadna wiadomość nie jest dla mnie zabójcza. No chyba że…- Przerwał mi.
-Ta wiadomość jest dla Ciebie śmiertelna w stu procentach, jakby oczywiście ktoś się o tym dowiedział.
-…Że może jesteś tajnym agentem NCIS, albo wilkołakiem, a może…
-Nie kończ, bo jeszcze zgadniesz.
-A jakbym zgadła, powiedział byś mi że to prawda?
-Na pewno nie.- Już wszystko wiedziałam i połączyłam fakty.
-Dobra, ja muszę iść do cioci, a ty może poszukasz moich kuzynek?
-O nie, to może ja pójdę do Twojej cioci, a ty do kuzynek co?
-Spoko.
Jak co wieczór Kacper poszedł do lasku nieopodal zatoki. Oczywiście poszłam za nim. Bałam się cholernie, ale musiałam brnąć dalej by się dowiedzieć, czy moja teoria, kim jest Kacper się spełni. A jeżeli nie, to się dowiem kim jest, tak czy siak.
Nagle straciłam go z oczu. Idąc dalej czułam, że ktoś mnie obserwuje. Ale to nie był Kacper, ani znana mi osoba. To wiedziałam na pewno i nagle poczułam straszny ból. Ten ból pochodził z szyi. Zaczęłam się wić. Czułam że ten tajemniczy ból rozchodzi się po całym moim ciele. A potem upadłam i zasnęłam.
Obudziłam się z samego rana. Czułam się bardzo dobrze. Nigdy nie czułam się lepiej. To co słyszałam wcześniej było jeszcze bardziej wyraźne i widziałam to, czego wcześniej nie dostrzegałam i nie byłam głodna lecz spragniona. Byłam… wampirem? Co? Nie, to śmieszne. Nie ma czegoś takiego.
Poszłam do domku. Moja ciocia jeszcze spała, tak jak kuzynki, a Kacpra jeszcze nie było. Czułam krew której bardzo i to bardzo pragnęłam. Słyszałam ich myśli. A wtedy przypomniała mi się ta teoria co do Kacpra. Teraz wiedziałam, że on jest wampirem. Dalej w to nie wierzę.
Wrócił. Akurat przed śniadaniem.
-Musimy pogadać.
-Co?
-Choć! W tej chwili!
-Dobra.
Na plaży zapytałam się go:
-Czemu mi nie powiedziałeś?
-Ale o czym?
-A o tym że jesteś wampirem i co noc chodzisz do lasu. Jejku jak to nawet mówię, to jest mi głupio.
-Śledziłaś mnie, co?
-Tak, ale to mniej ważne.- Najpierw nie zwróciłam na to uwagi, ale poczułam jego krew i słyszałam bicie jego serca.
-Nie jestem wampirem. To absurd. Ale chodzę do lasu na spotkania.
-Z kim?
-Z moimi rodzicami. To oni są wampirami.
-No co ty?! To jakiś sen. Nie wierzę w to. To jakaś bujda. Wiesz, mam ochotę cię zabić.
-A to dlaczego?
-Bo przez to, że mi o niczym nie powiedziałeś, w lesie ktoś ugryzł mnie w szyję, a teraz jestem krwiopijcą. Fajnie, nie?!
-Trzeba było mnie nie śledzić.- I wtedy przypomniało mi się z takiego jednego filmu, że wampiry gdy się skupią na kimś, usłyszą ich najskrytsze myśli. I wtedy to usłyszałam.
-Ja Ci się podobam. Prawda?- O nie, nie, nie. Kacper nie może mnie kochać. To tylko mój przyjaciel. Nikt więcej.
-Co?… nie… skąd… aa. Teraz to się nie wymigam.
-Pocałuj mnie.- Ja to chyba jestem głupia. Prosić przyjaciela o pocałunek. Nie, ja tego nie chcę. Co ja wyrabiam?
-Myślałem że w życiu nie poprosisz.- Nie rób tego. Nieeee!!

piątek, 18 września 2015

Rozdział 8

     Siedem nieodebranych połączeń od Kamila.
Dzwoniłam do Lucasa. Kamil mnie nie okłamał. To była prawda! Sandra go podpuszczała. Co ja mam teraz robić?!
-Halo. -Zadzwonił.
-Sam... I co? Teraz mi wierzysz?
-Tak, gadałam z Lucasem i…
-Nie gadałaś z Sandrą?
-No nie, a po co? Wystarczy mi potwierdzenie Lucasa. On zawsze jest ze mną szczery.
-Tak się tylko pytam. Poza tym mam pytanie. Gdzie teraz jesteś?
-Nad morzem, w domkach, w Krynicy Morskiej, a po co ci to wiedzieć?
-A tak... to pa.
-Pa.- Co ja robię? Czy mam do niego wrócić, czy nie? Mam mętlik w głowie. Fiksuje? Może jestem zmęczona?
Następnego dnia było bardzo ciepło. Obudziła mnie oczywiście ciocia. Zaczęła znowu coś tam klepać, ale w którymś momencie powiedziała: „Jakiś chłopiec do Ciebie przyszedł i czeka w pokoju obok”. Od razu zerwałam się z łóżka i pobiegłam do sąsiedniego pokoju. Był tam Kamil. Pierwszą rzeczą, o której pomyślałam było to, że naprawdę mu na mnie zależy. Ale potem, że mnie okłamał.
-Co ty tu robisz?!
-Byłem niedaleko i pomyślałem, że…wpadnę?
-Rozumiem.
-To co? Możemy być w końcu razem? -Co? No nie wiem...- Szybko przechodzi do rzeczy. Ja taka łatwa nie jestem... Wkurza mnie takie zachowanie, ale postanowiłam się trochę zabawić.
-Wiesz... Muszę się nad tym zastanowić.
-Może pójdziemy na plażę, co?
-Niech będzie.
Siedzieliśmy na brzegu wody i gadaliśmy o nim, tylko o nim. Na szczęście uratował mnie Kacper. Alleluja dla mojego przyjaciela!
-Cześć.- uśmiechnęłam się do niego.-To jest Kamil, Kamilu to jest mój przyjaciel, Kacper.
-Cześć.- Kacper mile przywitał się z moim nowym wrogiem.
-Cześć.- Kamil rzucił to od niechcenia. -Wracając do naszej rozmowy…
-Samanto! Chodź mi pomóż!- Ciocia zawsze przeszkadza, ale teraz pomogła. Po raz pierwszy!
-Już idę do Ciebie ciociu! Przepraszam was chłopcy.- Ja pierdolę nie da się tu porozmawiać, jeden wpieprza się w
rozmowę, a potem druga zaczyna mi przeszkadzać.
Teraz nienawidzę go jeszcze bardziej... Kacper taki nie jest.
Usłyszałam potem tylko jak Kamil mówił do Kacpra:
"Odpierdol się od niej!”, a Kacper odpowiedział: “Gościu to jest moja przyjaciółka! Nawet nie jesteś jej wart!”.
Dalej nic nie słyszałam, bo poszłam pomóc cioci przy przestawianiu mebli w jej pokoju. Jeszcze nasłuchałam się od niej, że ten Kamil jest zdrowo chory, bo zaczął krzyczeć na ciocie, żeby mnie szybciej zawołała. Nie mam szczęścia w miłości... Och nie mam.
Po pewnym czasie poszłam na plażę i on dalej tam siedział, Kacpra już nie było.
-To co? Będziesz moją dziewczyną mała?
-Hahaha!- Nie mogłam już dłużej tego znieść.
-Naprawdę uważasz, że mogłabym być z kimś takim jak ty? No zastanów się!
-Będziesz żałowała tych słów, zobaczysz!
-Tak już to widzę. Jesteś śmieszny. Zejdź mi z oczu.
-Jeszcze mnie popamiętasz. -I poszedł. Co za dupek!
-Sam! Wszystko okej?
-Tak, nigdy nie czułam się lepiej, na serio.
-To dobrze, a dlaczego jak mijałem twojego... kolegę Kamila, to był bardzo zły?
-A powiedziałam mu, żeby zjeżdżał. Nic takiego.
-Rozumiem. Może chodź popływać, co? Tam są też twoje kuzynki.
-Jasne, a potem pójdziemy na spacer?
-Okej.
Nie przejęłam się groźbami Kamila. Mało obchodzi mnie, co ma zamiar mi zrobić. I tak mu to nie wyjdzie. Jak on mógł mi się podobać? Ale ja byłam ślepa! No, ale szybko o nim zapomniałam. I dobrze.

piątek, 11 września 2015

Rozdział 7

Jest! Ciocia zaproponowała, abyśmy razem pojechali nad morze, do Krynicy Morskiej. Ja uważam, że to genialny pomysł:
1. Więcej czasu poświecę Kacprowi.
2. Popracuje nad opalenizną (jestem strasznie blada).
3. Mniej czasu spędzonego z ciocią, więcej na plaży.
4. (najważniejsze) Mniej słuchania ciotki.
Boże, te wakacje układają się coraz lepiej! Oby nic tego nie popsuło! Niech ciągle będzie już tylko coraz lepiej!
-Samanto jesteś spakowana?
-Oczywiście ciociu.
-A Ty Kacper?- Głupie pytanie. Chłopak przyjechał kilka godzin temu i już się rozpakował? Ja pierdzielę, ona naprawdę jest upierdliwa.
-Tak, proszę Pani.- Zwrócił się do ciotki a potem do mnie.- Dlaczego ona nazywa Cię Samantą, a nie Sam?
-Ona tak już ma, nie uznaje skrótów imion.
-Aha.
-Dziwna jest i tyle.- Zadzwonił mój telefon.
-Przepraszam, muszę odebrać.
-Okej.
-Halo.- To była moja mama.
-Cześć mamo, miałam właśnie do Ciebie dzwonić. O co chodzi?
-A chciałam Ci powiedzieć, że skracam Twoje “męczarnie u cioci”, więc wracasz w następnym tygodniu, okej?
-Tak!
-Cieszę się, że się cieszysz. Pa.
-Pa.
Rany! Nie dość, że wakacje wydają się iść w dobrym kierunku, to jeszcze ta wiadomość! Nie będę musiała się tyle męczyć z ciotką! Muszę wytrzymać jeszcze tylko trochę i będę w domu!
-Co się stało Samanto?
-Nie, nic ciociu.
-To dobrze Samanto.- Uśmiechnęła się i poszła.
-Kacper wracamy do domu w następnym tygodniu.
-Jest! Już po godzinie mam dość Twojej ciotki. Masakra, jak Ty z nią wytrzymujesz?
-No właśnie nie wytrzymuję.
-A, miałem się Ciebie o to wcześniej zapytać... dlaczego się zgodziłaś przyjechać tu?
-Mam zbyt dobre serce. Moi rodzice potrafią wywołać u ludzi współczucie.
-Och. Samanta sama się zapisałaś na te męczarnie.
-Przestań się ze mnie nabijać.
-Ale ja się nie nabijam.
-Ta, jasne.
-Podziwiam Cię.
-Tak, oczywiście, Kacper Moon podziwia szarą Samantę Black.
-Tak.
-Mniejsza z tym. Chodź, ciocia już czeka.
-Idę, ale nie siedzę koło tych Twoich kuzynek. Okej?
-Nie ma sprawy. A może jest? Zobaczymy.
Ciocia ma spory samochód siedmioosobowy, z rozsuwanymi drzwiami z tyłu. Moje kuzynki tylko czekały na Kacpra, od razu, gdy znalazł się w pobliżu samochodu, pociągnęły go do środka. Biedactwo. Ten widok był nadzwyczajny. Oczywiście on wyrywał się i krzyczał “pomocy!”, a ja robiłam zdjęcia. Niezapomniany widok. W końcu udało się mnie i cioci “odebrać” Kacpra dziewczyną i pojechaliśmy nad morze. Kacper siedział na pierwszym siedzeniu, więc ja musiałam siedzieć z tyłu. Całą drogę gadały i gadały... Nagle dostałam SMSa nie zgadniecie od kogo. Od Kamila. Napisał: ,,Przepraszam za wszystko. Dla Ciebie rzuciłem Sandrę. Proszę wróć do mnie. Tęsknię. Kamil.”
Co ja mam teraz zrobić, odpisać i wrócić do niego, czy dać sobie z nim spokój. Wiedziałam, że on ciągle mi się podoba, ale co mam robić... teraz dopiero mam dylemat, ale odpisałam: ,,Teraz do mnie piszesz i przepraszasz mnie, po tym co zrobiłeś Sandrze i mnie? To niedorzeczne. Co Ty sobie wyobrażasz? Że będę za każdym razem do Ciebie wracała, bo Ty będziesz miał taki grymas? Spieprzaj. Pozdrawiam Sam.”
No teraz to przynajmniej się odpieprzy, nie?
Po około trzech godzinach dotarliśmy na miejsce, a wtedy on zadzwonił.
-Sam nie rozłączaj się, poczekaj, wysłuchaj, proszę.
-Czego mam słuchać? Może twoich kłamstw, co?! Mam Cię dość. Cześć.
-Sam, poczekaj. Tak, to prawda, za bardzo Cię skrzywdziłem i jest mi za to bardzo wstyd, naprawdę. Ale to nie tak jak myślisz. Ja…kocham…Cię.
-Kitujesz?!
-Nie, na serio. Wtedy, gdy zaprosiłem Cię do mojego domu, chciałem się zapytać, czy będziesz moją dziewczyną, a Ty poszłaś do domu, bo Lucas i tak dalej…ale ty naprawdę mi się podobasz.
-No to dlaczego chodziłeś z Sandrą?
-Zmusiła mnie. Znała mój największy sekret. Sam, uwierz mi.
-Nie jestem naiwna Kamil. Masz mnie za głupią, czy jak?!
-Nie krzycz. Chcesz, zapytaj się kogo chcesz.
-Pa.
-Pa. Proszę, odezwij się później, dobrze?
-Może, nie wiem, zobaczę.
Siedziałam na plaży, gdy cała reszta nosiła walizki do pokoi.
-Sam może nam pomożesz?- Nic mi się teraz nie chciało. Można mnie uznać za pustą lalkę, ale odpowiedziałam:
-Kacper, nie teraz.
-Coś się stało? Strasznie krzyczałaś przez telefon.
-Tak, to był Kamil. Przepraszał mnie i chciał, żebym do niego wróciła.
-I co powiedziałaś?
-Nic mu nie powiedziałam. Wiesz, muszę sprawdzić czy mówił prawdę.
-Jaką prawdę? Jeśli można wiedzieć.
-Wtedy, kiedy spotkałam go u tej Sandry i gdy mu złamałam nos, to on u niej był, bo ona mu kazała. Niby go szantażowała. Ale ja jakoś w to nie wierzę.
-Rozumiem, może zadzwoń do Lucka, co?
-Do brata? Po co?
-Niech pogada z Bartkiem i wtedy będziesz miała pewność.
-Wiesz... to wcale nie jest aż tak zły pomysł.
-Dzięki, ma się ten talent.- powiedział skromnie.
-Ale teraz odłóż ten telefon, później zadzwonisz.- Podniósł mnie i wrzucił do zatoki.Oczywiście pociągnęłam go za sobą.

piątek, 4 września 2015

Rozdział 6

     Dopiero co weszłam do domu cioci, a już chcę stąd wyjechać. Nie lubię z nią rozmawiać, bo zawsze mówi tylko o sobie. Niestety nie mam innego wyboru, jak wysłuchiwanie opowieści o jej udanej wycieczce do Włoch. Opowiadała z każdym najmniejszym szczegółem. Od wyjścia z domu, aż do powrotu. Była zafascynowana każdą sekundą wycieczki. Nigdy, ale to nigdy w życiu nie byłam tak znudzona. A do tego moje kuzynki ciągle się wtrącają i ciotka musi opowiadać od nowa. Nie wiedziałam co robić. Nagle usłyszałam dźwięk dzwoniącej komórki. Jedyne co pomyślałam to: „Dzięki ci Boże”.
- Przepraszam, ale muszę to odebrać.
- Oczywiście Sam poczekam. O i jeszcze przyniosę zdjęcia. Gdzieś powinny tu być…- ciocia zaczęła się rozglądać, a ja poszłam do pokoju i odebrałam telefon nie zwracając uwagi na to, kto dzwoni. W tym momencie mnie to nie obchodziło. Ważne, że ktoś zadzwonił.
- Halo?
- Hej Sam. Tu Kacper. Gdzie jesteś?
- U cioci na wakacjach. Mama mi kazała. Moi rodzice Ci nie powiedzieli?
- Wolałem to usłyszeć od Ciebie.- Zaśmiał się.
- A Ty pewnie siedzisz w spokojnym, cichym domu.
- Dokładnie tak.
- Och, nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę.
- Nie może być aż tak źle. To tylko ciocia. One nigdy nie są złe.
- No to chyba nie znasz cioci Gosi. To jest potwór wcielony. I pomyśleć, że to siostra mojej mamy. Przecież moja mama jest spokojna i trochę zamknięta w sobie. A to jest totalne przeciwieństwo. Za bardzo otwarta. Tak jak jej córki. Non stop o czymś opowiadają.
- Składam Ci najszczersze kondolencje Samanto Black.
- Nie śmiej się. To poważna sytuacja.- Sama zaczęłam się śmiać.
- A ile lat mają jej córki?
- Po czternaście lat. Nie wiem jak ludzie z nimi wytrzymują. Teraz się zastanawiam, czy one mają przyjaciół, kolegów albo przynajmniej znajomych? No cóż.. całe dwa tygodnie przede mną.
- Wiesz ja nie mam planów na lipiec to może przyjadę.
- Mógłbyś się aż tak poświęcić?
- Dla Ciebie wszystko.
- Dziękuję. Przepraszam, ale muszę już kończyć ciotka znalazła zdjęcia i teraz mnie woła.
- Trzymaj się tam i do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
To naprawdę miło z jego strony, że chce tu przyjechać. Wiedziałam jednak, że tego nie zrobi. Nie miał czasu. Przeprowadzka i takie tam.
Tak! Ciotka i moje kuzynki-wiedźmy pojechały na zakupy. Zostałam sama. Proponowały mi, żebym z nimi jechała, ale odmówiłam. Ciotka przed wyjściem powiedziała, że ktoś ma przyjechać, gdy ich nie będzie, a ja jak zwykle przestałam jej słuchać i nie wiedziałam kim będzie ten gość. Poszłam do pokoju, w którym spałam i weszłam na facebook'a i GG, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Jaki szok przeżyłam, gdy je otworzyłam. To był… Kacper. Tak, Kacper! Nie wierzyłam własnym oczom. Udało mu się załatwić wszystkie sprawy związane z wakacjami u cioci i moich kuzynek-wiedźm. Myślałam, że rzucę mu się na szyje.
- Kacper? Nie sądziłam, że naprawdę przyjedziesz.
- Cześć. mogę wejść?
- J… ja… jasne, proszę.
- To gdzie mogę się rozpakować?
- Kacper co Ty tu robisz?
- Powiedziałem że przyjadę, to jestem. Więc gdzie mogę się rozpakować?
- Myślałam, że żartujesz.
- Samanto Black nie żartowałem. Co tam u Ciebie?
- A ciotka zawraca mi ciągle głowę swoimi historiami. Wiesz... wspomnienia,wycieczki i jej cudowne życie.
- I ciągle tak jej słuchasz?
- Nie, co Ty, wyłączam się i tyle. Nikt normalny nie wytrzymałby tego. A jakim cudem udało Ci się załatwić te “wakacje” u mojej cioci?
- Pogadałem z Twoimi rodzicami, a oni pogadali z Twoją ciocią. Ona od razu się zgodziła, ale nie wiem dlaczego.
- Ja już chyba wiem.
- Dlaczego?
- Widzi, że ja jej nie słucham więc ucieszyła się, kiedy moja mama powiedziała, że ktoś ma do niej przyjechać, więc będzie Cię teraz zamęczać.
- A skąd Ty to wiesz?
- Ja wiem wszystko.
- Tak, na pewno.
- Tak naprawdę znam ciocię Gosię na wylot i rzadko się zdarza, żeby ona się na coś zgadzała, więc… jeśli chodzi o zgadzanie się, to też chodzi o gadanie.
- Mam się jeszcze czegoś bać?
- Tak, moich kuzynek. Gadają i gadają, ale mogą też się Ciebie wystraszyć, bo one nie widziały chłopaka we własnym domu.
- A ich ojciec?
- Uciekł do Włoch. Miał dość dzieci i własnej żony. Nie rozwiedli się, ale on płaci alimenty. Nie chce do niej wracać. A, jeszcze może być tak, że nie będą Cię odstępować na krok. Powaga.
- Wolę, aby się wystraszyły.
- Na Twoje nieszczęście podejrzewam drugą wersję.
- Mówisz prawdę?
- Tak, mówię poważnie.
- No nie. A gdzie one właściwie są?
- Na zakupach. O, właśnie wracają.
- Gdzie mogę się schować?- zaczął latać po całym salonie.
- O nie nie…- Złapałam go za dłoń.- Masz tu zostać i ładnie przywitać ciocie. Sam się w to wpakowałeś.
- No, a to wszystko dla Ciebie.- uśmiechnął się i przytulił mnie.- Dla Ciebie skoczyłbym nawet w ogień.
- Jasne.- Zaskoczyły mnie jego słowa. Od tak dawna się nie widzieliśmy, a on, od tak zrobiłby dla mnie wszystko. Jak go tu nie uwielbiać? Po krótkim czasie słyszałam głosy Igi i Sary. Znowu się zacznie. Gdy moje kuzynki wpadły do salonu i zobaczyły Kacpra od razu stanęły naprzeciwko niego i wpatrywały się w jego niebieskie oczy. Kacper popatrzał na mnie, a ja na niego z litością w oczach, a gdy go ciocia zobaczyła nie mogła się zamknąć. W końcu już nie wytrzymałam i wrzasnęłam:
- Ej! Spokój. Możecie choć na chwilę się uciszyć? Inga, Sara zostawcie go do cholery jasnej. To tylko chłopak. Jezu, jak ja z nimi wytrzymam?- Wszyscy ucichli i spoglądali na mnie. Z jednej strony czułam ulgę, a z drugiej przerażenie.
- Już Samanto nic się nie dzieje.- ciotka zwróciła się do mnie, a potem do Kacpra.- Jak się nazywasz chłopcze?
- Kacper proszę Pani.
- O jakie ładne imię. Ja nazywam się Gosia, a to są moje córki- Inga i Sara. Dziewczynki zostawcie Kacperka i się z nim przywitajcie- Co za masakra, moim kuzynką-wiedźmą, aż się oczy świeciły. Chyba Kacper im się spodobał. Zresztą jak każdy inny facet.
- Ciociu, gdzie Kacper ma spać?
- A no właśnie, nie jest to za duży dom i nie mam już wolnych pokoi. To albo będziesz spał w pokoju razem z Ingą i Sarą albo z Samantą.
- To jeżeli Sam się zgodzi to będę w pokoju z nią, może być Sam?- zapytał mnie Kacper.
- Nie ma sprawy.
- Dzięki.- powiedział po cichu.
- Spoko.-odrzekłam szeptem.
Zaprowadziłam go do “mojego pokoju wakacyjnego”. Oczywiście, znając życie muszę spać na niezbyt wygodnej kanapie. Ale ja mam farta, co? Lecz bardzo cieszyłam się z tego, że on zrezygnował z wakacji z rodzicami.
- Kacper mogę Cię o coś zapytać?
- Mów śmiało.- Nie zbyt entuzjastyczna odpowiedź ale…
- Czy Ty masz dziewczynę? – Co mnie napadło? Nie chciałam zadać mu tego pytania. To zbyt osobiste. Prawda?
- Nie mam, a co?
- A nie nic tak się tylko pytam.
- Hm, a Ty?
- Czy ja mam dziewczynę?
- Nieeee. Czy masz chłopaka?
- Nie, ale przed wypadkiem na schodach wtedy, co miałam zwichniętą rękę i Ty przyjechałeś… to spotykałam się z takim jednym Kamilem, ale on mnie zostawił dla Sandry, mojej koleżanki z klasy.
- To przez niego spadłaś ze schodów?
- W pewnym sensie przez niego, bo widziałam jak do niej poszedł, a w tym czasie był umówiony ze mną.
- Zrobiłaś coś?
- Poszłam z Lucasem moim bratem do jego kolegi Bartka brata Sandry, weszłam a oni siedzieli na kanapie i się całowali. Od razu pobiegłam do pokoju Bartka z Lucasem, a za mną pobiegł Kamil, zatrzasnęłam drzwi przed nim i chyba połamałam mu nos.
- Naprawdę?
- No chyba tak, bo na balu miał jakiś plaster na nim.
- No przynajmniej będzie miał po Tobie pamiątkę.
- Dobra dość o mnie. Jaka była twoja ostatnia dziewczyna?
- No okej. Moja ostatnia dziewczyna była ode mnie starsza o trzy lata. Miała na imię Kornelia. Kochałem ją bardzo, ale ktoś inny zawrócił mi w głowie i zaniedbywałem Kornelie, aż któregoś dnia dowiedziałem się, że spotyka się się z innym chłopakiem. Dowiedziałam się tego od kolegi, który widział ich razem na mieście. Załamałem się. Ale osoba przez którą zaniedbywałem Kornelię dalej chodzi mi po głowie, a zwłaszcza kiedy przyjechałem do Polski.- Zrobiło mi się go szkoda. Chłopak tyle przeszedł. Ta Kornelia to głupia dziewczyna, zostawiła go dla jakiegoś dupka. Kacper jest taki czuły i nie myśli tylko o sobie.
- Wiesz że jeżeli ona tak zrobiła, to nie jest Ciebie warta. Ty nigdy byś jej czegoś takiego nie zrobił.
- Tak, ale to była moja wina. Myślałem o innej, gdy byłem z nią. Zaniedbywałem nasz związek.
- Nie chcę być wścibska, ale o kim wtedy myślałeś?
- O… o… a muszę odpowiadać?
- Ja bym chciała wiedzieć, ale jeżeli nie chcesz to nie mów.
- No dobrze... myślałem cały czas o Tobie. Tylko Ty byłaś w mojej głowie, nikt więcej.
- Co?- Zaczerwieniłam się. On o mnie myśli, jakie to miłe.
- Tak, przepraszam.
- Nie masz za co przepraszać, to ja powinnam Ciebie przeprosić. Gdybyśmy się nie poznali wtedy w parku, kiedy do Ciebie podeszłam w wieku czterech lat, nie straciłbyś ukochanej.
- To nie Twoja wina. Musiało tak być. Ja nie żałuje, że Cię poznałem.
- Ja żałuję że się urodziłam, ale że Cię poznałam, w życiu.- Zaraz zacznę ryczeć. Co za dzień.
- Ale Sam, ja o Tobie myślałem jako o przyjaciółce. Tęskniłem po prostu.
- Uff, a już myślałam... że ja ci się podobam.- Serio ulżyło mi. Byliśmy przyjaciółmi i nie chciałam niszczyć niczego, co jest między nami. Kocham go, ale tylko jak przyjaciela. Dziwie się, że taka głupia myśl przeszła mi przez głowę.
- Tak, jesteśmy tylko przyjaciółmi.- I wtedy zawołała nas ciocia. Jak zwykle musi mi przerywać. Co za rodzina. Ja tu kiedyś zwariuje.