piątek, 4 września 2015

Rozdział 6

     Dopiero co weszłam do domu cioci, a już chcę stąd wyjechać. Nie lubię z nią rozmawiać, bo zawsze mówi tylko o sobie. Niestety nie mam innego wyboru, jak wysłuchiwanie opowieści o jej udanej wycieczce do Włoch. Opowiadała z każdym najmniejszym szczegółem. Od wyjścia z domu, aż do powrotu. Była zafascynowana każdą sekundą wycieczki. Nigdy, ale to nigdy w życiu nie byłam tak znudzona. A do tego moje kuzynki ciągle się wtrącają i ciotka musi opowiadać od nowa. Nie wiedziałam co robić. Nagle usłyszałam dźwięk dzwoniącej komórki. Jedyne co pomyślałam to: „Dzięki ci Boże”.
- Przepraszam, ale muszę to odebrać.
- Oczywiście Sam poczekam. O i jeszcze przyniosę zdjęcia. Gdzieś powinny tu być…- ciocia zaczęła się rozglądać, a ja poszłam do pokoju i odebrałam telefon nie zwracając uwagi na to, kto dzwoni. W tym momencie mnie to nie obchodziło. Ważne, że ktoś zadzwonił.
- Halo?
- Hej Sam. Tu Kacper. Gdzie jesteś?
- U cioci na wakacjach. Mama mi kazała. Moi rodzice Ci nie powiedzieli?
- Wolałem to usłyszeć od Ciebie.- Zaśmiał się.
- A Ty pewnie siedzisz w spokojnym, cichym domu.
- Dokładnie tak.
- Och, nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę.
- Nie może być aż tak źle. To tylko ciocia. One nigdy nie są złe.
- No to chyba nie znasz cioci Gosi. To jest potwór wcielony. I pomyśleć, że to siostra mojej mamy. Przecież moja mama jest spokojna i trochę zamknięta w sobie. A to jest totalne przeciwieństwo. Za bardzo otwarta. Tak jak jej córki. Non stop o czymś opowiadają.
- Składam Ci najszczersze kondolencje Samanto Black.
- Nie śmiej się. To poważna sytuacja.- Sama zaczęłam się śmiać.
- A ile lat mają jej córki?
- Po czternaście lat. Nie wiem jak ludzie z nimi wytrzymują. Teraz się zastanawiam, czy one mają przyjaciół, kolegów albo przynajmniej znajomych? No cóż.. całe dwa tygodnie przede mną.
- Wiesz ja nie mam planów na lipiec to może przyjadę.
- Mógłbyś się aż tak poświęcić?
- Dla Ciebie wszystko.
- Dziękuję. Przepraszam, ale muszę już kończyć ciotka znalazła zdjęcia i teraz mnie woła.
- Trzymaj się tam i do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
To naprawdę miło z jego strony, że chce tu przyjechać. Wiedziałam jednak, że tego nie zrobi. Nie miał czasu. Przeprowadzka i takie tam.
Tak! Ciotka i moje kuzynki-wiedźmy pojechały na zakupy. Zostałam sama. Proponowały mi, żebym z nimi jechała, ale odmówiłam. Ciotka przed wyjściem powiedziała, że ktoś ma przyjechać, gdy ich nie będzie, a ja jak zwykle przestałam jej słuchać i nie wiedziałam kim będzie ten gość. Poszłam do pokoju, w którym spałam i weszłam na facebook'a i GG, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Jaki szok przeżyłam, gdy je otworzyłam. To był… Kacper. Tak, Kacper! Nie wierzyłam własnym oczom. Udało mu się załatwić wszystkie sprawy związane z wakacjami u cioci i moich kuzynek-wiedźm. Myślałam, że rzucę mu się na szyje.
- Kacper? Nie sądziłam, że naprawdę przyjedziesz.
- Cześć. mogę wejść?
- J… ja… jasne, proszę.
- To gdzie mogę się rozpakować?
- Kacper co Ty tu robisz?
- Powiedziałem że przyjadę, to jestem. Więc gdzie mogę się rozpakować?
- Myślałam, że żartujesz.
- Samanto Black nie żartowałem. Co tam u Ciebie?
- A ciotka zawraca mi ciągle głowę swoimi historiami. Wiesz... wspomnienia,wycieczki i jej cudowne życie.
- I ciągle tak jej słuchasz?
- Nie, co Ty, wyłączam się i tyle. Nikt normalny nie wytrzymałby tego. A jakim cudem udało Ci się załatwić te “wakacje” u mojej cioci?
- Pogadałem z Twoimi rodzicami, a oni pogadali z Twoją ciocią. Ona od razu się zgodziła, ale nie wiem dlaczego.
- Ja już chyba wiem.
- Dlaczego?
- Widzi, że ja jej nie słucham więc ucieszyła się, kiedy moja mama powiedziała, że ktoś ma do niej przyjechać, więc będzie Cię teraz zamęczać.
- A skąd Ty to wiesz?
- Ja wiem wszystko.
- Tak, na pewno.
- Tak naprawdę znam ciocię Gosię na wylot i rzadko się zdarza, żeby ona się na coś zgadzała, więc… jeśli chodzi o zgadzanie się, to też chodzi o gadanie.
- Mam się jeszcze czegoś bać?
- Tak, moich kuzynek. Gadają i gadają, ale mogą też się Ciebie wystraszyć, bo one nie widziały chłopaka we własnym domu.
- A ich ojciec?
- Uciekł do Włoch. Miał dość dzieci i własnej żony. Nie rozwiedli się, ale on płaci alimenty. Nie chce do niej wracać. A, jeszcze może być tak, że nie będą Cię odstępować na krok. Powaga.
- Wolę, aby się wystraszyły.
- Na Twoje nieszczęście podejrzewam drugą wersję.
- Mówisz prawdę?
- Tak, mówię poważnie.
- No nie. A gdzie one właściwie są?
- Na zakupach. O, właśnie wracają.
- Gdzie mogę się schować?- zaczął latać po całym salonie.
- O nie nie…- Złapałam go za dłoń.- Masz tu zostać i ładnie przywitać ciocie. Sam się w to wpakowałeś.
- No, a to wszystko dla Ciebie.- uśmiechnął się i przytulił mnie.- Dla Ciebie skoczyłbym nawet w ogień.
- Jasne.- Zaskoczyły mnie jego słowa. Od tak dawna się nie widzieliśmy, a on, od tak zrobiłby dla mnie wszystko. Jak go tu nie uwielbiać? Po krótkim czasie słyszałam głosy Igi i Sary. Znowu się zacznie. Gdy moje kuzynki wpadły do salonu i zobaczyły Kacpra od razu stanęły naprzeciwko niego i wpatrywały się w jego niebieskie oczy. Kacper popatrzał na mnie, a ja na niego z litością w oczach, a gdy go ciocia zobaczyła nie mogła się zamknąć. W końcu już nie wytrzymałam i wrzasnęłam:
- Ej! Spokój. Możecie choć na chwilę się uciszyć? Inga, Sara zostawcie go do cholery jasnej. To tylko chłopak. Jezu, jak ja z nimi wytrzymam?- Wszyscy ucichli i spoglądali na mnie. Z jednej strony czułam ulgę, a z drugiej przerażenie.
- Już Samanto nic się nie dzieje.- ciotka zwróciła się do mnie, a potem do Kacpra.- Jak się nazywasz chłopcze?
- Kacper proszę Pani.
- O jakie ładne imię. Ja nazywam się Gosia, a to są moje córki- Inga i Sara. Dziewczynki zostawcie Kacperka i się z nim przywitajcie- Co za masakra, moim kuzynką-wiedźmą, aż się oczy świeciły. Chyba Kacper im się spodobał. Zresztą jak każdy inny facet.
- Ciociu, gdzie Kacper ma spać?
- A no właśnie, nie jest to za duży dom i nie mam już wolnych pokoi. To albo będziesz spał w pokoju razem z Ingą i Sarą albo z Samantą.
- To jeżeli Sam się zgodzi to będę w pokoju z nią, może być Sam?- zapytał mnie Kacper.
- Nie ma sprawy.
- Dzięki.- powiedział po cichu.
- Spoko.-odrzekłam szeptem.
Zaprowadziłam go do “mojego pokoju wakacyjnego”. Oczywiście, znając życie muszę spać na niezbyt wygodnej kanapie. Ale ja mam farta, co? Lecz bardzo cieszyłam się z tego, że on zrezygnował z wakacji z rodzicami.
- Kacper mogę Cię o coś zapytać?
- Mów śmiało.- Nie zbyt entuzjastyczna odpowiedź ale…
- Czy Ty masz dziewczynę? – Co mnie napadło? Nie chciałam zadać mu tego pytania. To zbyt osobiste. Prawda?
- Nie mam, a co?
- A nie nic tak się tylko pytam.
- Hm, a Ty?
- Czy ja mam dziewczynę?
- Nieeee. Czy masz chłopaka?
- Nie, ale przed wypadkiem na schodach wtedy, co miałam zwichniętą rękę i Ty przyjechałeś… to spotykałam się z takim jednym Kamilem, ale on mnie zostawił dla Sandry, mojej koleżanki z klasy.
- To przez niego spadłaś ze schodów?
- W pewnym sensie przez niego, bo widziałam jak do niej poszedł, a w tym czasie był umówiony ze mną.
- Zrobiłaś coś?
- Poszłam z Lucasem moim bratem do jego kolegi Bartka brata Sandry, weszłam a oni siedzieli na kanapie i się całowali. Od razu pobiegłam do pokoju Bartka z Lucasem, a za mną pobiegł Kamil, zatrzasnęłam drzwi przed nim i chyba połamałam mu nos.
- Naprawdę?
- No chyba tak, bo na balu miał jakiś plaster na nim.
- No przynajmniej będzie miał po Tobie pamiątkę.
- Dobra dość o mnie. Jaka była twoja ostatnia dziewczyna?
- No okej. Moja ostatnia dziewczyna była ode mnie starsza o trzy lata. Miała na imię Kornelia. Kochałem ją bardzo, ale ktoś inny zawrócił mi w głowie i zaniedbywałem Kornelie, aż któregoś dnia dowiedziałem się, że spotyka się się z innym chłopakiem. Dowiedziałam się tego od kolegi, który widział ich razem na mieście. Załamałem się. Ale osoba przez którą zaniedbywałem Kornelię dalej chodzi mi po głowie, a zwłaszcza kiedy przyjechałem do Polski.- Zrobiło mi się go szkoda. Chłopak tyle przeszedł. Ta Kornelia to głupia dziewczyna, zostawiła go dla jakiegoś dupka. Kacper jest taki czuły i nie myśli tylko o sobie.
- Wiesz że jeżeli ona tak zrobiła, to nie jest Ciebie warta. Ty nigdy byś jej czegoś takiego nie zrobił.
- Tak, ale to była moja wina. Myślałem o innej, gdy byłem z nią. Zaniedbywałem nasz związek.
- Nie chcę być wścibska, ale o kim wtedy myślałeś?
- O… o… a muszę odpowiadać?
- Ja bym chciała wiedzieć, ale jeżeli nie chcesz to nie mów.
- No dobrze... myślałem cały czas o Tobie. Tylko Ty byłaś w mojej głowie, nikt więcej.
- Co?- Zaczerwieniłam się. On o mnie myśli, jakie to miłe.
- Tak, przepraszam.
- Nie masz za co przepraszać, to ja powinnam Ciebie przeprosić. Gdybyśmy się nie poznali wtedy w parku, kiedy do Ciebie podeszłam w wieku czterech lat, nie straciłbyś ukochanej.
- To nie Twoja wina. Musiało tak być. Ja nie żałuje, że Cię poznałem.
- Ja żałuję że się urodziłam, ale że Cię poznałam, w życiu.- Zaraz zacznę ryczeć. Co za dzień.
- Ale Sam, ja o Tobie myślałem jako o przyjaciółce. Tęskniłem po prostu.
- Uff, a już myślałam... że ja ci się podobam.- Serio ulżyło mi. Byliśmy przyjaciółmi i nie chciałam niszczyć niczego, co jest między nami. Kocham go, ale tylko jak przyjaciela. Dziwie się, że taka głupia myśl przeszła mi przez głowę.
- Tak, jesteśmy tylko przyjaciółmi.- I wtedy zawołała nas ciocia. Jak zwykle musi mi przerywać. Co za rodzina. Ja tu kiedyś zwariuje. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz