Byłam
wściekła. Czy on o wszystkim powiedział naszym znajomym? Rafał wiedział, kim jest Monika, w końcu sama
mu to wyznała. Jednak Sandra, Dawid i Anita oraz Aleks nie mieli pojęcia o moim
życiu. Wołałabym, aby tak pozostało. Rafał jest chłopakiem Moniki, więc to
zrozumiałe, że dziewczyna ujawniła mu wszystkie tajemnice dotyczące naszej
grupy. Chłopak przyjął to dość spokojnie, co wydawało się dziwne. Nie zadawał
żadnych pytań, po prostu przyjął to do wiadomości, jakby nasz gatunek był niczym
zaskakującym. Cóż, kocha ją, a miłość wiąże się z kilkoma ważnymi sferami, a
jedną z nich jest akceptacja. Dlatego rozumiem, że chłopak został
wtajemniczony, ale reszta nie powinna wiedzieć. Kacper tym razem przesadził.
Zła, szybko zasnęłam.
Obudziłam
się dość późno. Ociężałe powieki lekko unosiły się ku górze, w końcu otworzyły
się wystarczająco, abym mogła ujrzeć siedzącego obok mojego łóżka, Kacpra.
- Czego
dowiedziałaś się o Ericu?
- Teraz cię
to interesuje? Czemu wtrącasz się w moje sprawy? Nikt cię o to nie prosił! Jak
zwykle nie liczysz się z moim zdaniem.
- Liczę, ale
martwię się o ciebie. Nie chcę, abyś była ze wszystkim sama. Wiem, że doskonale
byś sobie poradziła bez niczyjej pomocy, ale nie potrafię patrzeć jak cierpisz.
Chciałem tylko pomóc.
- Wiem i to
doceniam, ale następnym razem przyjdź do mnie.
- Masz moje
słowo, Black.
- Mam nadzieję.
Teraz wybacz, muszę się przygotować.
- Wychodzisz
gdzieś?
- Tak. Dostałam
zaproszenie na obiad.
- Baw się
dobrze.
Przytulił
mnie i poszedł.
Ciemny
korytarz zaprowadził mnie do sali "sądu" w świecie śmierci. Minęłam
ją i szybkim krokiem poszłam do głównej części zamku. Jak zwykle mnie onieśmielał.
Po salonie roznosił się niesamowity aromat. Podejrzewam, że jedzenie będzie
pyszne. Poszłam za zapachem, który doprowadził mnie do kuchni. Przy wielkiej
kuchence stał Eric. Nie mogłam uwierzyć, że coś gotował. Doznałam jeszcze
większego szoku, kiedy spostrzegłam, że nie ma przy nim pomocników. Przyrządzał
wszystko sam. Stałam w przejściu do kuchni i przyglądałam się jego ruchom. Był
całkowicie pochłonięty tym, co robił. Nie zauważył nawet, że przyszłam.
- Pięknie
pachnie.
Nagle
spojrzał na mnie. Uśmiechnął się ciepło, ja starałam się odwzajemnić miły gest.
-
Zaskoczyłaś mnie.
- Nie
chciałam ci przeszkadzać.
- Nigdy mi
nie przeszkadzasz.
Podeszłam
bliżej i chciałam zobaczyć, co gotuje.
- O nie! To
niespodzianka. Zajmij miejsce, a ja zaraz podam obiad.
Zadowolona
poszłam do salonu.
Siedziałam i
piłam herbatę. Zastanawiałam się, czy ktoś będzie jeszcze z nami jeść. W pewnym
momencie olśniło mnie. Jeśli Eric jest dobry to nie dojdzie do walki. Kamień
spadł mi z serca.
Do salonu
wszedł Eric. Miał w dłoniach talerze przykryte pokrywami. Podsunął mi jeden z nich.
- Dla
panienki, życzę smacznego.
Podniosłam
pokrywę i moim oczom ukazał się cudowny posiłek. Była to lazania z krewetkami.
Pachniało nieziemsko. Po skosztowaniu, od razu zakochałam się w potrawie. Cudowny
smak.
- Niebo w
ustach. Skąd tak dobrze umiesz gotować?
- Sam się
nauczyłem. Wiele lat w samotności. Nie miałem co robić, więc zacząłem gotować.
Dzięki temu odrywam się od rzeczywistości.
- Tak jak ja
w książkach. Uwielbiam je czytać. Dzięki nim jestem w innym świecie. Mogę cię o
coś zapytać?
- Pytaj.
- Co się
stało, że mnie przeprosiłeś?
-
Zrozumiałem swój błąd i to, że cię kocham. Ciężko mi było o tym mówić. Nie
potrafię okazywać uczuć. Przepraszam, że nie powiedziałem ci o tym wcześniej.
Bałem się...
-...
odrzucenia. Tak znam to uczucie. Też boję się powiedzieć komuś, że go kocham.
- Tą osobą
nie jestem ja, prawda?
- Przykro
mi. Nie chciałam cię ranić. Zrozum, serce nie sługa.
- Rozumiem.
Nie chcę cię do niczego zmuszać.
- Dziękuje.
- Za co?
- Za
wszystko. Dzięki tobie mam w miarę normalnie życie.
- To był
zwykły przypadek.
- Nie jesteś
taki zły jak twój ojciec.
- Tak to
prawda, zawsze udawałem. Chciałem mu się przypodobać. Tak naprawdę wstydzę się
tego.
- Moim
zdaniem powinieneś żyć tak jak chcesz. Nie musisz nikomu nic udowadniać.
- Masz
racje. Dzięki, że przyszłaś.
- Dobrze
zrobiłam.
Resztę
dokończyliśmy w ciszy. Odprowadził mnie do samych drzwi.
- Sam, ja
wiem, że to może dziwnie zabrzmi, ale uważaj na mojego brata. Naprawdę.
- Co? Na
Michaela? Przecież to dobry demon. Nie jest zły.
- Ale i tak
uważaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz