Marcowy
poranek był pochmurny. Innymi słowy pogoda depresyjna. Niechętnie
poczłapałam do łazienki. Poranna toaleta trochę mnie rozbudziła.
Gdy wyszłam z pokoju, zobaczyłam w salonie Natalię i Erica.
Zatrzymałam się na schodach i postanowiłam "upewnić się",
czy wszystko gra.
-
Natalio, czemu nie?
-
Nie wiem, co sobie ubzdurałeś, ale nigdy się na to nie zgodzę.
Może zapomniałeś, ale mam przy sobie osobę, na której bardzo mi
zależy.
Zauważyłam,
że Eric pochylił się w stronę Natalii, spojrzał jej głęboko w
oczy i rzekł:
-
Vincent? Z tego, co zauważyłem jest typem ‘’niegrzecznego
chłopca”, na widok którego ślinią się wszystkie puste laski.
Nawet ja muszę przyznać, że zasługujesz na kogoś lepszego. Po za
tym nie przyjmuję odmowy, nalegam.
Natalia
odwzajemniła wzrok i powiedziała stanowczym głosem:
-
Jesteś żałosny, wyjdź stąd.
-
Natalia...
-
Opuść ten dom, natychmiast.
-
Pożałujesz swojej decyzji. Ty, twój chłoptaś, ten blondyn Kacper
i Monika.
-
Myślisz, że twoje słowa mnie wystraszą? Wszystko, co mówisz jest
nic nie warte.
Stałam
i dokładnie przysłuchiwałam się tej rozmowie. Chce się zemścić?
Na nas wszystkich? Wymienił wszystko imiona, oprócz jednego–
mojego. Postanowiłam do nich zejść.
-
Dzień dobry! Jak wam minęła noc?
-
Witaj Samanto. Doskonale, a tobie?
Eric?
Miły? Dla mnie? Coś tu nie gra.
-
Chciałbym z tobą porozmawiać.
Zgodzić
się, czy się nie zgodzić. Oto jest dylemat.
-
No dobrze, chodźmy na zewnątrz.
Weszliśmy
do ogrodu i usiedliśmy nad basenem. Deszcz nadal padał.
-
Samanto wiem, że słyszałaś jak zapraszałem Natalię do swojego
domu, a także, że jej groziłem…
-
Słyszałam i to bardzo dobrze. Zastanawia mnie tylko, dlaczego nie
wymieniłeś mnie? Zapomniałeś?
-
Nie, taki był cel. Nie chcę cię skrzywdzić. Wiem, że to dziwne,
ale tak jest. Nie mógłbym patrzeć, jak dzieje ci się krzywda.
Dlatego proszę cię, abyś namówiła Natalię na to, żeby ze mną
poszła. Wiem, że będziesz walczyła po ich stronie jak dojdzie do
konfrontacji. Nie chcę widzieć jak cierpisz.
-
Ericu, ja tego nie mogę zrobić. Poza tym możesz nie doprowadzać
do konfrontacji.
-
Nie pozwala mi na to moja duma.
-
W takim razie będziesz patrzał jak umieram. Żegnaj.
Poszłam
do domu. Nie poszedł za mną.
-
O czym rozmawialiście? - Natalia była poddenerwowana.
-
Namawiał mnie do czegoś niemożliwego. Ale spokojnie, na nic się
nie zgodziłam.
-
To dobrze. Nie powinnam z nim rozmawiać.
-
Myślałaś, że to zwykły chłopak, przyjaźnie nastawiony do
życia. Dobrze zrobiłaś, że mu odmówiłaś. Taki był zamierzony
plan.
-
Chyba nie sądzisz, że mogłabym kiedykolwiek się na to zgodzić?
Poczekaj, plan? O czym ty mówisz? Czego znowu nie wiem?
-
Eric dał się podpuścić. Jego brat zaczął mu wytykać, że nie
ma odwagi ci powiedzieć, kim tak naprawdę jest. Duma Erica była
zbyt wielka by dać się stłamsić, że przyszedł do ciebie i
wszystko ci powiedział. Właśnie tak miało być.
-
I co teraz będzie? To już koniec?
-
Raczej wątpię. Teraz będziemy przeżywać piekło.
-
Co masz na myśli?
-
Eric nie da za wygraną. Będzie chciał walczyć. My vs piekło.
Musimy być przygotowani na najgorsze.
-
Chciałaś tego?
-
Nie, ale wiedziałam, że tak będzie. Może nie znam go zbyt dobrze,
lecz domyśliłam się szybko, jaki jest. Razem sobie poradzimy.
-
Dlaczego nic mi wcześniej nie powiedzieliście?
-
Wtedy nie byłoby to takie wiarygodne.
-
I tak uważam, że powinnam wiedzieć. Nie chcę, żeby komuś stała
się krzywda.
-
Nic nam nie będzie, spokojnie. Mam nadzieję, że żadnemu z nas nic
się nie stanie.
-
Czasem się zastanawiam, czemu akurat my musimy przez to przechodzić.
-
Nie mam pojęcia Natalia. Chciałabym, aby było wszystko w porządku.
-
Marzenia ściętej głowy. Nie ma w naszej naturze nic normalnego,
dlatego nigdy nie będzie dobrze.
-
Czasem jest w miarę normalnie, nie przesadzaj.
-
Może.
-
W takim razie poróbmy coś ‘’normalnego’’.
-
Mam ochotę na lody, to chyba najbardziej ludzka rzecz, jaką możemy
w tej chwili zrobić.
-
Natalia...
-
Tak?
-
Przepraszam cię za to wszystko. Nie chciałam tego.
-
Nic się nie stało.
-
I dziękuje, że jesteś przy mnie.
Reszta
dnia minęła nam miło. Lody naprawdę poprawiły mi humor. Tak, to
był normalny dzień.
Wróciłyśmy
do domu po ósmej wieczorem. Gdy Vincent zobaczył Natalię w
drzwiach, podszedł do niej i mocno ją przytulił.
-
Muszę przyznać, że trochę się o ciebie martwiłem.
-
Martwiłeś? Czy ty też uważasz, że mogłabym się na to zgodzić?
-
Nie złość się, kotek.
Natalia
była lekko poddenerwowana. Po chwili Vincent zbliżył się do jej
ust i cichym szeptem powiedział:
-
Kocham Cię, głupku.
Pocałunek
trwał i trwał. Postanowiłam iść do swojego pokoju. Ledwo
usiadłam, a do pokoju wszedł Kacper.
-
Coś się stało?
-
Nie. Chciałem tylko ci pogratulować.
-
Czego?
-
Udało ci się poprowadzić całą akcje do końca. Brawo Black. -
Ukłonik się. - Jakim cudem syn szatana ci uległ?
-
Nie mam pojęcia. Ale Michael jest miłym chłopakiem bardzo go
lubię...
-
Nie chodzi mi o Michaela. Tylko Erica. Jakim cudem nie zabrał cię
ze sobą do piekła. Jest zapewne potężny. Czemu w to wszystko się
bawi. Omamia wszystkich. Jak ty to robisz?
-
Nie mam pojęcia czemu tak się dzieje. Może lubi się bawić
ludźmi, chce urozmaicić swoje życie...
-
Albo się w tobie zakochał.
Nie
wytrzymałam. Wybuchłam śmiechem. Szatan który kocha? To nie
możliwe. Miłość nie pasuje do zła. Jeśli się kogoś kocha jest
się dla niego miłym. Miłość to wielkie uczucie. Nie wierzyłam w
miłość. Do pewnego momentu mojego życia. Tak, zakochałam się i
dalej kocham. Jedynie boje się odrzucenia. Osoba do której wzdycham
nocami jest mi bliska. Boje się, że rozwalę to, co jest między
nami. Odrzucenie- to czego najbardziej się boję. Kocham, ale nie
potrafię się do tego przyznać.
-
To nie możliwe. Szatan nie może kochać. Wiesz jaki jest Eric. A we
mnie nie można się zakochać. Nie da się.
Patrzył
na moją twarz zdziwiony.
-
Czemu tak uważasz?
-
Spójrz na mnie. Jestem aż za zwyczajna i nijaka. Dodatkowo jestem
boginią śmierci.
-
Nie mów tak o sobie. Jesteś niezwykłą dziewczyną. Odkąd cię
znam. Samanto jesteś jedyna w swoim rodzaju i można cię kochać.
Tylko musisz się otworzyć. Nie odpychaj chłopaków, którzy
powiedzą ci, że się im podobasz. Stań przed lustrem i spójrz
jaka jesteś piękna. Nic, a nic ci nie brakuje. Bądź otwarta, a
miłość sama do ciebie przyjdzie. A Eric po prostu nie potrafi
powiedzieć ci tego, co czuje. Miłość go przerasta.
Przytuliłam
go. Mimo że rzadko rozmawiamy, to i tak świetnie się dogadujemy.
Jego rady dały mi dużo do myślenia.
-
Dziękuję - powiedziałam dalej przytulona do Kacpra.- jesteś
najlepszym przyjacielem na świecie.
-
Wiem. Ech taki mój urok.
Roześmiałam
się.
-
Masz racje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz