sobota, 12 marca 2016

Rozdział 8

Marcowy poranek był pochmurny. Innymi słowy pogoda depresyjna. Niechętnie poczłapałam do łazienki. Poranna toaleta trochę mnie rozbudziła. Gdy wyszłam z pokoju, zobaczyłam w salonie Natalię i Erica. Zatrzymałam się na schodach i postanowiłam "upewnić się", czy wszystko gra.
- Natalio, czemu nie?
- Nie wiem, co sobie ubzdurałeś, ale nigdy się na to nie zgodzę. Może zapomniałeś, ale mam przy sobie osobę, na której bardzo mi zależy.
Zauważyłam, że Eric pochylił się w stronę Natalii, spojrzał jej głęboko w oczy i rzekł:
- Vincent? Z tego, co zauważyłem jest typem ‘’niegrzecznego chłopca”, na widok którego ślinią się wszystkie puste laski. Nawet ja muszę przyznać, że zasługujesz na kogoś lepszego. Po za tym nie przyjmuję odmowy, nalegam.
Natalia odwzajemniła wzrok i powiedziała stanowczym głosem:
- Jesteś żałosny, wyjdź stąd.
- Natalia...
- Opuść ten dom, natychmiast.
- Pożałujesz swojej decyzji. Ty, twój chłoptaś, ten blondyn Kacper i Monika.
- Myślisz, że twoje słowa mnie wystraszą? Wszystko, co mówisz jest nic nie warte.
Stałam i dokładnie przysłuchiwałam się tej rozmowie. Chce się zemścić? Na nas wszystkich? Wymienił wszystko imiona, oprócz jednego– mojego. Postanowiłam do nich zejść.
- Dzień dobry! Jak wam minęła noc?
- Witaj Samanto. Doskonale, a tobie?
Eric? Miły? Dla mnie? Coś tu nie gra.
- Chciałbym z tobą porozmawiać.
Zgodzić się, czy się nie zgodzić. Oto jest dylemat.
- No dobrze, chodźmy na zewnątrz.
Weszliśmy do ogrodu i usiedliśmy nad basenem. Deszcz nadal padał.
- Samanto wiem, że słyszałaś jak zapraszałem Natalię do swojego domu, a także, że jej groziłem…
- Słyszałam i to bardzo dobrze. Zastanawia mnie tylko, dlaczego nie wymieniłeś mnie? Zapomniałeś?
- Nie, taki był cel. Nie chcę cię skrzywdzić. Wiem, że to dziwne, ale tak jest. Nie mógłbym patrzeć, jak dzieje ci się krzywda. Dlatego proszę cię, abyś namówiła Natalię na to, żeby ze mną poszła. Wiem, że będziesz walczyła po ich stronie jak dojdzie do konfrontacji. Nie chcę widzieć jak cierpisz.
- Ericu, ja tego nie mogę zrobić. Poza tym możesz nie doprowadzać do konfrontacji.
- Nie pozwala mi na to moja duma.
- W takim razie będziesz patrzał jak umieram. Żegnaj.
Poszłam do domu. Nie poszedł za mną.
- O czym rozmawialiście? - Natalia była poddenerwowana.
- Namawiał mnie do czegoś niemożliwego. Ale spokojnie, na nic się nie zgodziłam.
- To dobrze. Nie powinnam z nim rozmawiać.
- Myślałaś, że to zwykły chłopak, przyjaźnie nastawiony do życia. Dobrze zrobiłaś, że mu odmówiłaś. Taki był zamierzony plan.
- Chyba nie sądzisz, że mogłabym kiedykolwiek się na to zgodzić? Poczekaj, plan? O czym ty mówisz? Czego znowu nie wiem?
- Eric dał się podpuścić. Jego brat zaczął mu wytykać, że nie ma odwagi ci powiedzieć, kim tak naprawdę jest. Duma Erica była zbyt wielka by dać się stłamsić, że przyszedł do ciebie i wszystko ci powiedział. Właśnie tak miało być.
- I co teraz będzie? To już koniec?
- Raczej wątpię. Teraz będziemy przeżywać piekło.
- Co masz na myśli?
- Eric nie da za wygraną. Będzie chciał walczyć. My vs piekło. Musimy być przygotowani na najgorsze.
- Chciałaś tego?
- Nie, ale wiedziałam, że tak będzie. Może nie znam go zbyt dobrze, lecz domyśliłam się szybko, jaki jest. Razem sobie poradzimy.
- Dlaczego nic mi wcześniej nie powiedzieliście?
- Wtedy nie byłoby to takie wiarygodne.
- I tak uważam, że powinnam wiedzieć. Nie chcę, żeby komuś stała się krzywda.
- Nic nam nie będzie, spokojnie. Mam nadzieję, że żadnemu z nas nic się nie stanie.
- Czasem się zastanawiam, czemu akurat my musimy przez to przechodzić.
- Nie mam pojęcia Natalia. Chciałabym, aby było wszystko w porządku.
- Marzenia ściętej głowy. Nie ma w naszej naturze nic normalnego, dlatego nigdy nie będzie dobrze.
- Czasem jest w miarę normalnie, nie przesadzaj.
- Może.
- W takim razie poróbmy coś ‘’normalnego’’.
- Mam ochotę na lody, to chyba najbardziej ludzka rzecz, jaką możemy w tej chwili zrobić.
- Natalia...
- Tak?
- Przepraszam cię za to wszystko. Nie chciałam tego.
- Nic się nie stało.
- I dziękuje, że jesteś przy mnie.
Reszta dnia minęła nam miło. Lody naprawdę poprawiły mi humor. Tak, to był normalny dzień.
Wróciłyśmy do domu po ósmej wieczorem. Gdy Vincent zobaczył Natalię w drzwiach, podszedł do niej i mocno ją przytulił.
- Muszę przyznać, że trochę się o ciebie martwiłem.
- Martwiłeś? Czy ty też uważasz, że mogłabym się na to zgodzić?
- Nie złość się, kotek.
Natalia była lekko poddenerwowana. Po chwili Vincent zbliżył się do jej ust i cichym szeptem powiedział:
- Kocham Cię, głupku.
Pocałunek trwał i trwał. Postanowiłam iść do swojego pokoju. Ledwo usiadłam, a do pokoju wszedł Kacper.
- Coś się stało?
- Nie. Chciałem tylko ci pogratulować.
- Czego?
- Udało ci się poprowadzić całą akcje do końca. Brawo Black. - Ukłonik się. - Jakim cudem syn szatana ci uległ?
- Nie mam pojęcia. Ale Michael jest miłym chłopakiem bardzo go lubię...
- Nie chodzi mi o Michaela. Tylko Erica. Jakim cudem nie zabrał cię ze sobą do piekła. Jest zapewne potężny. Czemu w to wszystko się bawi. Omamia wszystkich. Jak ty to robisz?
- Nie mam pojęcia czemu tak się dzieje. Może lubi się bawić ludźmi, chce urozmaicić swoje życie...
- Albo się w tobie zakochał.
Nie wytrzymałam. Wybuchłam śmiechem. Szatan który kocha? To nie możliwe. Miłość nie pasuje do zła. Jeśli się kogoś kocha jest się dla niego miłym. Miłość to wielkie uczucie. Nie wierzyłam w miłość. Do pewnego momentu mojego życia. Tak, zakochałam się i dalej kocham. Jedynie boje się odrzucenia. Osoba do której wzdycham nocami jest mi bliska. Boje się, że rozwalę to, co jest między nami. Odrzucenie- to czego najbardziej się boję. Kocham, ale nie potrafię się do tego przyznać.
- To nie możliwe. Szatan nie może kochać. Wiesz jaki jest Eric. A we mnie nie można się zakochać. Nie da się.
Patrzył na moją twarz zdziwiony.
- Czemu tak uważasz?
- Spójrz na mnie. Jestem aż za zwyczajna i nijaka. Dodatkowo jestem boginią śmierci.
- Nie mów tak o sobie. Jesteś niezwykłą dziewczyną. Odkąd cię znam. Samanto jesteś jedyna w swoim rodzaju i można cię kochać. Tylko musisz się otworzyć. Nie odpychaj chłopaków, którzy powiedzą ci, że się im podobasz. Stań przed lustrem i spójrz jaka jesteś piękna. Nic, a nic ci nie brakuje. Bądź otwarta, a miłość sama do ciebie przyjdzie. A Eric po prostu nie potrafi powiedzieć ci tego, co czuje. Miłość go przerasta.
Przytuliłam go. Mimo że rzadko rozmawiamy, to i tak świetnie się dogadujemy. Jego rady dały mi dużo do myślenia.
- Dziękuję - powiedziałam dalej przytulona do Kacpra.- jesteś najlepszym przyjacielem na świecie.
- Wiem. Ech taki mój urok.
Roześmiałam się.

- Masz racje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz