piątek, 19 lutego 2016

Rozdział 5

Poszłam po Kacpra i w czwórkę pojechaliśmy do szpitala. Monika szła w tyle z opuszczoną głową. Bała się o siostrę. Gdy w końcu dotarliśmy do szpitala Vincent wpadł do recepcji, jednak to Monika musiała podejść, aby udzielili informacji. Dowiedzieliśmy się, że Natalię potracił pijany kierowca samochodu i znajduje się ona w pokoju numer 15. Weszliśmy tam wszyscy. Natalia miała zamknięte oczy. Nogi i lewą rękę miała zabandażowaną. Twarz była posiniaczona. Zakryłam ręką usta na ten widok. Monika patrzyła na nią i nie odzywała się. Było to naprawdę przerażające. Vincent trzymał dziewczynę za rękę. Po godzinie postanowiliśmy z Kacprem, że opuścimy szpital i wrócimy do domu. Vincent z Moniką zostali.
MONIKA
Vincent był przygnębiony stanem Natalii. Poprosił mnie, abym sprawdziła, czy życiu Natalii nic nie zagraża i czy z tego wyjdzie. Dotknęłam jej czoła i wypowiedziałam zaklęcie, na szczęście nic jej nie zagrażało. Samochód nie uderzył w nią aż tak mocno.
- I jak? To coś poważnego?
- Nie musisz się martwić, przeżyje. – uśmiechnęłam się.
- Czy możesz ją uleczyć?
- To by przyciągnęło uwagę zbyt wielu ludzi.
- W takim razie muszę czekać.
- Ale mogę sprawić, żeby się obudziła.
- Tak, proszę.
Ponownie dotknęłam jej czoła i za pomocą zaklęcia, obudziłam Natalię. Było to ryzykowne, jednak chciałam aby Vincent się trochę uspokoił. Jej oczy powoli się otwierały.
- Co się stało?
- Miałaś wypadek, ale nie martw się. Monika nad tobą czuwa. – powiedział Vincent.
- Dziękuję siostrzyczko. – Natalia odpowiedziała resztkami sił.
- Zostawię was teraz samych. Vincent chcesz kawki?
- Tak, tylko z mleczkiem.
- Pamiętam.
Ponownie się uśmiechnęłam i wyszłam z sali, w której leżała Natalia. Powolnym krokiem udałam się w stronę automatu z kawą, ale najpierw musiałam zejść po długich schodach. Zawsze byłam niezdarą i jak zwykle musiałam potknąć się o swoje nogi i zlecieć na dół. Zanim uderzyłam o podłogę, poczułam, jak ktoś mnie łapie. Spojrzałam w górę i ujrzałam parę oczu wpatrujących się we mnie. W ramionach trzymał mnie jakiś chłopak. Było mi wstyd, ale uśmiechnęłam się do niego niechętnie. Chłopak postawił mnie na ziemi, ale nadal nie odrywał ode mnie wzroku. Czułam się skrępowana. Po kilku sekundach odezwałam się.
- Dziękuję nieznajomy.
- Bolało jak spadłaś z nieba, to znaczy ze schodów? – powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Gdyby nie ty, na pewno by bolało.- Tym razem na mojej twarzy zagościł szczery uśmiech.- Jak Ci na imię?
- Jestem Rafał. A ty niezdaro?
- Monika.- powiedziałam ze złością na twarzy.
Chciałam kontynuować rozmowę, ale Vincent zaniepokojony moją długą nieobecnością przerwał nam.
- Wszystko w porządku? Kto to?
- Spadłam ze schodów, ale nic się nie stało. Ten chłopak złapał mnie w ostatniej chwili.
- Monia, to nie jest odpowiedni czas na flirtowanie.
- Wybacz, tato.- Spojrzałam znów na Rafała.- To jest Vincent, chłopak mojej siostry.
- Cześć, jestem Rafał. Przepraszam, muszę was zostawić i udać się do mojego brata. Miło było Cię…was poznać. Mam nadzieję, że jeszcze na siebie wpadniemy.
Chłopak odszedł, a Vincent głupio się na mnie patrzał. W końcu razem poszliśmy po kawę. Wróciliśmy do pokoju Natalii. Nagle monitor, do którego była podłączona pokazał, że jej stan się pogarsza. Vincent zaczął krzyczeć, żebym coś zrobiła. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie. Szybko zaczęłam działać. Poprosiłam Vincenta, żeby wyszedł z pokoju, lecz on się nie zgodził. Zamknął drzwi, aby lekarze nie przyłapali nas, jak używałam mocy. Następnie Vincent ujął zimną dłoń Natalii. Złapałam Natalię za głowę i zaczęłam wypowiadać zaklęcie leczące. Wiedziałam, że może się tak stać po przywróceniu jej przytomności. Po 3 minutach Natalia otworzyła oczy. Vincent podziękował mi i otworzył drzwi, przez które wbiegło dwóch, zaniepokojonych lekarzy. Powiedziałam im, że monitor zaczął wariować, a drzwi się zatrzasnęły. Nieufnie podbiegli do Natalii i sprawdzili jej stan. Stwierdzili, że to cud, że moja siostra tak szybko doszła do zdrowia. Zabrali Natalię na dodatkowe badania, a nam kazali wyjść. Vincent udał się pod salę, w której przeprowadzano badania Natalii. Usiadłam na krzesełku, rozmyślając, że znowu mogłam stracić swoją siostrę. Z zamyśleń wyrwał mnie poznany prędzej chłopak.
- Coś się stało Monika? Źle wyglądasz.
- Tak. – Po moim policzku spłynęła łza. Chłopak usiadł koło mnie i przytulił mnie.
- Nie martw się. Mogę wiedzieć, co wywołało smutek na twej twarzy?
- Stan mojej siostry pogorszył się, już raz ją straciłam i nie zniosę kolejnej rozłąki.- Chłopak przytulił mnie mocniej. Siedzieliśmy tak, przez pewien czas. W końcu wzięłam się w garść. Podziękowałam chłopakowi, że posiedział przy mnie i poprosiłam o jego numer. Chciałam go jeszcze spotkać. Nie wiem dlaczego, ale wywarł na mnie ogromne ważenie. Był inny niż wszyscy, których do tej pory spotkałam. Pożegnałam się z Rafałem i poszłam poinformować Vincenta, że wracam do domu.

Wróciłam do domu i usiadłam w salonie. Pogrążyłam się w myślach. Myślałam o siostrze i o chłopaku, którego poznałam. Minęło kilka godzin. Nagle rozbrzmiał dzwonek telefonu.
- Słucham? - Zapytałam.
- Czy to Pani Monika? Dzwonię w sprawię Natalii.
- Tak przy telefonie. O co chodzi?
- Pani siostra czuje się już bardzo dobrze. Nie wiemy co się stało, ale to cud. Przy takim wypadku powinna spędzić w szpitalu przynajmniej kilka tygodni, a tu się okazuję, że już jest prawie dobrze. Musimy ją wypisać. Czy mogłaby Pani jutro rano odebrać siostrę?

- Tak, oczywiście przyjdę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz