Boisko
nie znajdowało się daleko od mojego domu, więc przenieśliśmy tam
Monikę i położyliśmy na sofie. Jej twarz była strasznie blada, a
z jej rany na piersi, nadal sączyła się krew. Jednak mimo to,
nadal wyglądała pięknie, gdyby zasłonić ranę, przypominałaby
dziewczynę, która zapadła w wieczny sen. Kacper, który usłyszał
głosy dochodzące z salonu, zszedł na dół. Chłopak znał
dziewczynę, bawiliśmy się razem gdy jeszcze była na ziemi.
Spojrzał na nią smutno, a potem jego pytający wzrok przeniósł
się na mnie. Nie chciałam rozmawiać o tym, przy Natalii. Dlatego
poprosiłam Kacpra, aby poszedł ze mną do łazienki, po ciepłą
wodę, na obmycie ran mojej kuzynki. W łazience opowiedziałam mu
wszystko w skróconej wersji, postanowiłam, że resztę opowiem mu
później. Weszliśmy w ciszy do salonu. Natalia siedziała na
podłodze z głową schowaną w kolana. Nie
pozwalała nikomu się zbliżyć, nawet Vincent był bezradny. Była
taka roztrzęsiona. Podeszłam do sofy i uklęknęłam. Łzy
zaczęły napływać mi do oczu i spływać na twarz kuzynki. Nie
znałyśmy się długo, a poza tym byliśmy wtedy tylko dziećmi,
jednak Monika była bardzo pozytywną osobą, kochałam ją.
Wiedziałam, że musimy ją gdzieś pochować. Trzeba było zrobić
to w ukryciu. Nikt nie mógł się o niczym dowiedzieć. Ścierałam
krew dookoła sztyletu. Zastanawiałam się czy powinnam go wyjąć.
Wiedziałam, że jeśli to zrobię, krew zacznie tryskać jeszcze
bardziej. Spojrzałam w stronę płaczącej Natalii. Nie wiedziałam,
co powinnam zrobić w tej sytuacji, co powiedzieć. Nic nie
zmieniłoby tego, co się stało. Przeniosłam wzrok na Kacpra. Stał
oparty o ścianę, a jego wzrok skierowany był w podłogę. Wstałam
i ruszyłam w stronę łazienki. Musiałam iść wymienić wodę,
która całkowicie już przybrała kolor czerwieni. Spostrzegłam, że
Natalia też wstała. Spojrzałam na nią. Jej oczy były czerwone od
płaczu. Nie mogłam wyczytać z jej twarzy, co planuje zrobić.
Chwiejnym krokiem ruszyła w stronę Moniki i wypowiedziała kilka
słów, bardzo chłodnym tonem.
-
Nie mogę na to patrzeć.
Upuściłam
miskę, z której wylała się zakrwawiona woda.
-
Nie rób tego!- Krzyknęłam. Vincent i Kacper ruszyli w jej stronę,
by ją powstrzymać. Jednak było za późno. Natalia wyjęła
sztylet i odrzuciła go na bok, po czym spojrzała na twarz swojej
siostry i łzy znów napłynęły do jej oczu. Vincent siłą
odciągnął dziewczynę, od martwego ciała Moniki. Podbiegłam do
sofy i uklęknęłam obok ciała. Nie wiedziałam czym zatrzymać
krew, która bardzo szybko sączyła się z rany. Nagle krew
przestała lecieć. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Spojrzałam
w jej twarz i ujrzałam jej oczy wpatrujące się we mnie. Przerażona
szybko wstałam i odsunęłam się od kanapy. Reszta spojrzała w
moją stronę. Na twarzach wszystkich pojawił się strach, oprócz
Natalii. Monika podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na
swoją ranę, a następnie na nas, jednak jej wzrok utkwił w
Natalii.
-
Wszystko pamiętam.
Płakała.
Nie próbowała nas oszukać. To były szczere łzy. Natalia podeszła
do siostry i ją przytuliła. Monika odwzajemniła uścisk, po czym
powiedziała:
-
Nie zasługuję na przebaczenie. Robiłam okrutne rzeczy. Najlepiej
będzie, jeśli odbierzecie mi życie.- Spojrzeliśmy się na nią,
po czym ja i Kacper dołączyliśmy się do uścisku jej i Natalii.
Monika zaczęła płakać jeszcze bardziej.
-
Przepraszam was wszystkich.
Po
chwili zostawiliśmy Natalie samą z Moniką. Chcieliśmy aby na chwilę zostały same. Dziewczyny nie
wiedziały, od czego zacząć rozmowę. Wpatrywały się w siebie,
równocześnie się uśmiechając. Ich piękne, zielone oczy były
szklane, nie mogły przestać ronić łez. W końcu Natalia odezwała
się, jako pierwsza:
-
Jak się czujesz?
-
Muszę przyznać, że całkiem dobrze. Nie wiem, jak to się stało,
że znów jestem sobą, ale naprawdę ci dziękuję. Dziękuję wam
wszystkim.
-
Obiecaj, że już zawsze pozostaniemy razem.
-
Obiecuję siostrzyczko.
-
Muszę ci tyle opowiedzieć. Nawet nie wiem od czego zacząć...
-
Nie martw się. Teraz będziemy mieć dużo czasu. Musimy wszystko
nadrobić.
Do
salonu wszedł Vincent.
-
Wszystko w porządku?
-
Oczywiście. - Odpowiedziała Natalia. Jeszcze nigdy nie widzieliśmy
jej takiej szczęśliwej.
-
Możesz tu do mnie podejść kochanie? Monika, chyba muszę Ci kogoś
przedstawić.
-
Kochanie!? - Monika nie mogła uwierzyć, w to, co właśnie
usłyszała.
Vincent
podszedł do sióstr. Usiadł koło Natalii i objął jej zimną
dłoń.
-
Monika to jest Vincent, chyba nie muszę mówić więcej. -
Uśmiechnęła się.
-
Nareszcie mogę poznać równie piękną dziewczynę, co Natalia. -
Roześmiał się Vincent.
-
Cieszę się, że moja siostrzyczka w końcu może być szczęśliwa.
Po
chwili Monika stwierdziła, że chce stanąć na nogi. Natalia i
Vincent pomogli jej wstać i zaprowadzili ją do kuchni, gdzie
czekałam razem z Kacprem. Byłam zdumiona, a zarazem szczęśliwa.
Nareszcie mogliśmy być wszyscy razem. Siedliśmy wszyscy do
okrągłego stołu.
Całą
noc rozmawialiśmy i śmialiśmy się. To był najszczęśliwszy
dzień od bardzo, bardzo dawna. Natalia odzyskała siostrę, Monika
poprzez magiczny sztylet, który przebił całe jej zło, znów była
sobą, a ja nie muszę zostać żoną Lucyfera. Na razie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz