piątek, 8 stycznia 2016

Rozdział 24

Boisko nie znajdowało się daleko od mojego domu, więc przenieśliśmy tam Monikę i położyliśmy na sofie. Jej twarz była strasznie blada, a z jej rany na piersi, nadal sączyła się krew. Jednak mimo to, nadal wyglądała pięknie, gdyby zasłonić ranę, przypominałaby dziewczynę, która zapadła w wieczny sen. Kacper, który usłyszał głosy dochodzące z salonu, zszedł na dół. Chłopak znał dziewczynę, bawiliśmy się razem gdy jeszcze była na ziemi. Spojrzał na nią smutno, a potem jego pytający wzrok przeniósł się na mnie. Nie chciałam rozmawiać o tym, przy Natalii. Dlatego poprosiłam Kacpra, aby poszedł ze mną do łazienki, po ciepłą wodę, na obmycie ran mojej kuzynki. W łazience opowiedziałam mu wszystko w skróconej wersji, postanowiłam, że resztę opowiem mu później. Weszliśmy w ciszy do salonu. Natalia siedziała na podłodze z głową schowaną w kolana. Nie pozwalała nikomu się zbliżyć, nawet Vincent był bezradny. Była taka roztrzęsiona. Podeszłam do sofy i uklęknęłam. Łzy zaczęły napływać mi do oczu i spływać na twarz kuzynki. Nie znałyśmy się długo, a poza tym byliśmy wtedy tylko dziećmi, jednak Monika była bardzo pozytywną osobą, kochałam ją. Wiedziałam, że musimy ją gdzieś pochować. Trzeba było zrobić to w ukryciu. Nikt nie mógł się o niczym dowiedzieć. Ścierałam krew dookoła sztyletu. Zastanawiałam się czy powinnam go wyjąć. Wiedziałam, że jeśli to zrobię, krew zacznie tryskać jeszcze bardziej. Spojrzałam w stronę płaczącej Natalii. Nie wiedziałam, co powinnam zrobić w tej sytuacji, co powiedzieć. Nic nie zmieniłoby tego, co się stało. Przeniosłam wzrok na Kacpra. Stał oparty o ścianę, a jego wzrok skierowany był w podłogę. Wstałam i ruszyłam w stronę łazienki. Musiałam iść wymienić wodę, która całkowicie już przybrała kolor czerwieni. Spostrzegłam, że Natalia też wstała. Spojrzałam na nią. Jej oczy były czerwone od płaczu. Nie mogłam wyczytać z jej twarzy, co planuje zrobić. Chwiejnym krokiem ruszyła w stronę Moniki i wypowiedziała kilka słów, bardzo chłodnym tonem.
- Nie mogę na to patrzeć.
Upuściłam miskę, z której wylała się zakrwawiona woda.
- Nie rób tego!- Krzyknęłam. Vincent i Kacper ruszyli w jej stronę, by ją powstrzymać. Jednak było za późno. Natalia wyjęła sztylet i odrzuciła go na bok, po czym spojrzała na twarz swojej siostry i łzy znów napłynęły do jej oczu. Vincent siłą odciągnął dziewczynę, od martwego ciała Moniki. Podbiegłam do sofy i uklęknęłam obok ciała. Nie wiedziałam czym zatrzymać krew, która bardzo szybko sączyła się z rany. Nagle krew przestała lecieć. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Spojrzałam w jej twarz i ujrzałam jej oczy wpatrujące się we mnie. Przerażona szybko wstałam i odsunęłam się od kanapy. Reszta spojrzała w moją stronę. Na twarzach wszystkich pojawił się strach, oprócz Natalii. Monika podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na swoją ranę, a następnie na nas, jednak jej wzrok utkwił w Natalii.
- Wszystko pamiętam.
Płakała. Nie próbowała nas oszukać. To były szczere łzy. Natalia podeszła do siostry i ją przytuliła. Monika odwzajemniła uścisk, po czym powiedziała:
- Nie zasługuję na przebaczenie. Robiłam okrutne rzeczy. Najlepiej będzie, jeśli odbierzecie mi życie.- Spojrzeliśmy się na nią, po czym ja i Kacper dołączyliśmy się do uścisku jej i Natalii. Monika zaczęła płakać jeszcze bardziej.
- Przepraszam was wszystkich.
Po chwili zostawiliśmy Natalie samą z Moniką. Chcieliśmy aby na chwilę zostały same. Dziewczyny nie wiedziały, od czego zacząć rozmowę. Wpatrywały się w siebie, równocześnie się uśmiechając. Ich piękne, zielone oczy były szklane, nie mogły przestać ronić łez. W końcu Natalia odezwała się, jako pierwsza:
- Jak się czujesz?
- Muszę przyznać, że całkiem dobrze. Nie wiem, jak to się stało, że znów jestem sobą, ale naprawdę ci dziękuję. Dziękuję wam wszystkim.
- Obiecaj, że już zawsze pozostaniemy razem.
- Obiecuję siostrzyczko.
- Muszę ci tyle opowiedzieć. Nawet nie wiem od czego zacząć...
- Nie martw się. Teraz będziemy mieć dużo czasu. Musimy wszystko nadrobić.
Do salonu wszedł Vincent.
- Wszystko w porządku?
- Oczywiście. - Odpowiedziała Natalia. Jeszcze nigdy nie widzieliśmy jej takiej szczęśliwej.
- Możesz tu do mnie podejść kochanie? Monika, chyba muszę Ci kogoś przedstawić.
- Kochanie!? - Monika nie mogła uwierzyć, w to, co właśnie usłyszała.
Vincent podszedł do sióstr. Usiadł koło Natalii i objął jej zimną dłoń.
- Monika to jest Vincent, chyba nie muszę mówić więcej. - Uśmiechnęła się.
- Nareszcie mogę poznać równie piękną dziewczynę, co Natalia. - Roześmiał się Vincent.
- Cieszę się, że moja siostrzyczka w końcu może być szczęśliwa.
Po chwili Monika stwierdziła, że chce stanąć na nogi. Natalia i Vincent pomogli jej wstać i zaprowadzili ją do kuchni, gdzie czekałam razem z Kacprem. Byłam zdumiona, a zarazem szczęśliwa. Nareszcie mogliśmy być wszyscy razem. Siedliśmy wszyscy do okrągłego stołu.

Całą noc rozmawialiśmy i śmialiśmy się. To był najszczęśliwszy dzień od bardzo, bardzo dawna. Natalia odzyskała siostrę, Monika poprzez magiczny sztylet, który przebił całe jej zło, znów była sobą, a ja nie muszę zostać żoną Lucyfera. Na razie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz