Kacper
uparł się, że nie puści mnie samej i pójdzie ze mną do Lucyfera. Zaczęliśmy się
przygotowywać. Natalia wróciła szybciej do domu, ale na szczęście położyła się
w salonie i zasnęła. Znowu cały dzień spędziła z Vincentem. Staraliśmy się jej
nie obudzić. Nie mogła się dowiedzieć, gdzie idziemy. Cichym krokiem
opuściliśmy salon i poszliśmy w stronę schodów prowadzących na drugie piętro.
Powoli wspinaliśmy się na każdy stopień. Ciągle obracałam się, patrząc, czy
nikogo za nami nie ma. Nikt nie mógł się dowiedzieć, gdzie idziemy i, gdzie
jest przejście do piekieł. Miałam dziwne wrażenie, jakby ktoś za nami podążał.
Byłam już przewrażliwiona. Stresowałam się tym spotkaniem, ale starałam się
ukryć jakiekolwiek emocje. W końcu znaleźliśmy się przed drzwiami, które
zabiorą nas do człowieka, który zabrał mi dziadka.
Ubrana
byłam w czarną, sięgającą do kolan suknie. Moje długie, blond włosy spływały łagodnymi
falami na odsłonięte ramiona. Szliśmy wąskim, ciemnym korytarzem. Panowała tam
niepokojąca cisza. Wzrok skierowany miałam ku ziemi. Czułam niespokojny oddech
Kacpra, który szedł nieznacznie z przodu. Mimo wszystko, cieszyłam się, że
poszedł ze mną. Dzięki niemu potrafię zachować spokój. Nagle, na końcu
korytarza zobaczyłam światło, które wyglądem i zachowaniem przypominało ogień. Uznałam,
że musimy być już blisko celu. Droga bardzo mi się dłużyła. Miałam wrażenie, że
idziemy już kilka godzin. Jednak, w końcu udało nam się dotrzeć do wejścia. Przechodząc
przez ogromne i wzbudzające przerażenie wrota, nadal podążałam ze spuszczoną
głową. Mój towarzysz zdjął kaptur i zwrócił swój wzrok na młodego, wysokiego i
przystojnego mężczyznę, stojącego na końcu pomieszczenia.
- Panie,
jestem jednym z bogów śmierci. Przyprowadzam do ciebie moją przyjaciółkę,
Samantę.
- Samantę,
powiadasz?
Zdejmując
kaptur, niepewnie podniosłam wzrok. Pierwsza rzecz, na którą zwróciłam uwagę to
wyraz twarzy mężczyzny, który wyglądał jeszcze lepiej niż na początku mi się
zdawało. Miał piękne kruczo-czarne włosy. Ciemne oczy, które były tak głębokie,
jak bezkresne morze. Po prostu idealne. Wiedziałam że to on, Lucyfer. Sprawiał wrażenie bardzo
podekscytowanego, jakby czekał na ten moment od dłuższego czasu. Ustałam koło
Kacpra.
- Witaj Panie.
- Podejdź
do mnie Samanto.
Niechętnie
i powoli zbliżyłam się do niego. Złapał mnie z nadgarstki i spojrzał głęboko w
oczy.
- Ta sama
piękna Samanta. Nie wiedziałem, że będziesz aż tak piękna.
Puścił
mnie, ale nie oderwał wzroku.
- Panie
przyszłam, żeby z tobą porozmawiać.
- O czym
Samanto?
- To
trudne, ale… słyszałam, że ty Panie chcesz abym… była z tobą. Czy to prawda?
- Samanto
jesteś najwspanialszą boginią jaką kiedykolwiek widziałem. Twoje piękno i moc
są wspaniałe. Muszę cię mieć.
- I tu
jest pies pogrzebany, bo ja nie chcę.
- Jak to?
- Może
zabrałeś mi dziadka, ale nie pozwolę, żebyś posiadł i mnie.
- Nie
możesz mi odmówić.
-
Dlaczego?
- Ponieważ
już jesteś moja.
- Masz już
swoją królową.
- Nie, mam
żonę, ale nie mam królowej, która byłaby tak piękna i zapanowałaby nad moim
królestwem.
- Ja mam
być tą królową? Żyć przy twoim boku?
- Tak.
Oddam ci wszystko.
- Gdybym
powiedziała ci, że nie możesz mnie dostać, bo moje serce już należy do kogoś?
- Twoje
serce należy tylko do mnie. Zabiłbym wszystkich, którzy stanęliby na mojej
drodze.
-
Kłamiesz.
- Możesz
mnie sprawdzić, jeżeli mi nie wierzysz.
-
Lucyferze, proszę zapomnij o mnie.
- Niestety
nie mogę. Jesteś mi przeznaczona.
- Co mogę
zrobić, żebyś dał mi spokój?
- Ja mogę
coś zrobić dla ciebie byś była moją królową. Oddam twojej babci dziadka, a ty zostaniesz
przy mnie, dobrze Samanto?
- Sam nie
rób tego!!!
To był
dziadek. Nie wierzę. Był taki prawdziwy. Wiedziałam, że to on. Babcia
pokazywała mi dziadka na zdjęciach. Miała ich pełno w swoich albumach
rodzinnych.
- Kacper
przepraszam Cię, ale muszę to zrobić. Lucyferze
pozwól mi być na ziemi jeszcze przez pewien czas, dobrze?
- Ale
potem na wieki będziesz rządzić przy mym boku?
- Tak. –
powiedziałam cicho.
- Zgadzam
się. Lucianie idź z moją ukochaną.
- Tak
Panie.
Natalia
Po kolejnym spotkaniu z Vincentem wróciłam szybko do
domu. Musiałam zdążyć na czas. W końcu dowiem się, gdzie jest to przejście.
Przyjechałam do Samanty, aby znaleźć odpowiedź, która pomoże mi dotrzeć do
mojej siostry. Vincent dowiedział się od Kacpra, że wraz z Samantą mają zamiar
udać się do piekieł. Na początku nie chciał mi powiedzieć, dlaczego Kacper
dzwonił. Był bardzo tajemniczy. Jednak udało mi się to z niego wyciągnąć. Kiedy
usłyszałam prawdę, od razu chciałam wrócić do domu, nie mogłam się spóźnić.
Poprosiłam Vincenta, żeby odwiózł mnie do mieszkania. Zauważył moje dziwne
zachowanie i nie chciał mnie puścić. Obiecałam mu, że wszystko mu wytłumaczę,
jeśli zabierze mnie do domu.
Położyłam się w salonie. Zamknęłam oczy i
nasłuchiwałam, co robi Samanta. Poczułam na sobie jej oddech, pewnie
sprawdzała, czy śpię. Nastała cisza. Słyszałam tylko oddalające się kroki.
Otworzyłam oczy i postawiłam nogi na podłodze. Po cichu zaczęłam podążać w
stronę schodów. To w tym kierunku poszli Samanta i Kacper. Nie mogłam dopuścić,
aby mnie zauważono. Starałam się zachować bezpieczną odległość. Znalazłam się
na pierwszym piętrze, jednak Kacper i Samanta wchodzili jeszcze wyżej. Nigdy
tam nie byłam. Samanta często się odwracała, dlatego musiałam być bardzo
ostrożna. Zatrzymałam się. Zauważyłam, jak moja kuzynka otwiera drzwi. To
musiały być one. Nie wierzyłam, że rozwiązanie było tak blisko. Odetchnęłam z
ulgą. Kiedy Samanta i Kacper znikli, szybko zeszłam na dół. Pierwszy raz od
dłuższego czasu poczułam szczęście. Byłam coraz bliżej odnalezienia mojej
kochanej siostry. Teraz tylko musiałam wyjaśnić wszystko Vincentowi. Czułam, że mogę mu ufać. Zrozumiałam również,
że bardzo mi na nim zależy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz