Poranek
był dziwny. Czułam się dziwnie, inaczej. Wygląd też się
zmienił. Nie byłam już blada, moje włosy stały się żywsze,
nabrały koloru, karnacja była ciemniejsza. Wcześniej może nie
byłam strasznie brzydka, ale zdaje mi się, że wyładniałam.
Czułam się silniejsza. Wiedziałam, że mogę osiągnąć wszystko.
Tak jakby przez jedną noc, zmieniło się całe moje życie. Ciągle
w głowie miałam tylko jedno zdanie „Sam to ty dbasz o siebie, do
Ciebie należą wszystkie sprawy związane z Tobą. Dasz sobie radę”.
A później „Twoje życie się zmieni Samanto”. Gdy analizowałam
co stało się ubiegłej nocy, nic nie rozumiałam. Jak mogłam
zmienić się w ciągu kilku godzin? Co sprawiło tak drastyczne
zmiany? A najważniejsze, czy to było związane z moimi rodzicami?
Oni wiedzieli wcześniej o tym?
Mama
zeszła pierwsza. Spojrzała na mnie. Miała dość... smutny wzrok.
-
Hej córeczko. Jak się czujesz? Wieczorem… źle się czułaś.
- A
nic mi nie jest.
- To
dobrze.
Była
dziwna. To nie był ton mojej mamy. Była zakłopotana. Wiedziałam,
że ona coś wie, ale nie wiedziałam jak mam jej to powiedzieć.
Bałam się, że ją zranię lub obrażę, a co mogło być jeszcze
gorszę... mogłabym ją bezpodstawnie osądzić. A tego nie
chciałam.
Święta
u babci przeżyłam z głową schowaną we włosach by nikt nie
zobaczył zmiany. Babcia oczywiście zobaczyła co się ze mną
dzieje.
-
Samanto co z Tobą? Zachowujesz się dziwnie.
-
Nic babciu. Po prostu głowa mnie trochę boli.
- A,
to nie musisz chować twarzy we włosach. A jeśli już o Twoich
włosach... co z nimi zrobiłaś? Masz dziwny kolor. Malowałaś je?
-
Tak, próbowałam coś z nimi zrobić. Kolor miałam straszny. Podoba
Ci się?
-
Tak Samanto. Ale teraz bądź ze mną szczera. Widzę co się z Tobą
dzieje. To samo miała twoja zmarła ciotka. Moja córka. Moje drogie
dziecko... nie znasz jej, bo popełniła samobójstwo. Nie mogła
znieść tego ciężaru jaki dał jej los. Zmieniła się z dnia na
dzień. Mówiła że czuje się silniejsza. Miała dopiero
czternaście lat. To za wcześnie... To się stało za wcześnie... O
rok za wcześnie. Za jakiś czas poznała chłopaka. Zakochała się.
Myślała, że to ten jedyny. Tak mówiło jej serce. Była mądrą
dziewczynką, ale to jej pierwsza miłość. Ten chłopak zdradził
ją. Myślałam, że to wytrzyma. W końcu była silna. Ale przez to,
że wszystko stało się zbyt wcześnie, jej psychika była
zachwiana. Nie mogła utrzymać równowagi. Kilka dni po tym
zdarzeniu popełniła samobójstwo. Gdyby wszystko wydarzyło się
później... Wiem, że byłaby w stanie się opanować. Samanto, nie
przeżyłabym jakby Ciebie też to spotkało. Kocham Cię jak własne
dziecko. Jesteś taka sama jak ciotka. Szkoda że jej nie ma z nami.
Pokochała byś ją. Jesteście tak podobne...
Widziałam
jak babcia powstrzymywała łzy. Nie chciała płakać. Pewnie wylała
ich już mnóstwo. Była niezwykle silna, więc ja też postanowiłam
być. Musiałam się dowiedzieć jak najwięcej.
-
Dlaczego dopiero teraz o tym mi mówisz?
-
Wcześniej nie było okazji. Muszę Ci coś jeszcze powiedzieć. Twój
dziadek, a mój mąż, zanim urodził się Lucas wiedział, że
będzie miał wnuczkę. Powiedział, że Twoi rodzice będą mieli
dwójkę dzieci, ale nic nie mówił o Lucasie. Ciągle opowiadał o
Tobie. Wiem, że nigdy nie mówiłam Ci o dziadku, ale w tej sytuacji
muszę. Powiedział, że będziesz piękną dziewczynką o ciemnych
blond włosach i jasnej karnacji. Mówił również, że na Twojej
drodze stanie wiele przeciwności losu, ale pokonasz je wszystkie. To
dzięki niemu masz na imię Samanta. Uwielbiał to imię. Twój
dziadek powiedział także, że nasza córka dożyje góra 15
urodzin. Miał rację. O Tobie tak nie mówił. Raz tylko przez sen
powiedział, że spotka Cię wiele nieszczęść, ale one nie będą
w stanie Cię złamać.
-
Jak? Skąd on to wiedział? To nie jest możliwe!
-
Sam chodźmy, Twoi rodzice na nas czekają.
-
Sam?- Powiedziałam po cichu do siebie. Nigdy tak do mnie nie mówiła.
Zawsze Samanta. Dlaczego...
Rodzice
zachowywali się jak zawsze. Dojechaliśmy do domu. Kacper był
weselszy. Cieszę się, że tak jest. Wiem, że to niemożliwe, aby
tak szybko wrócił do siebie, ale jest znacznie lepiej. Od razu gdy
przyjechaliśmy poszłam do Anity.
-
Sam, co Ci się stało? Dziwnie wyglądasz. Jesteś… piękna. Jak
ty to zrobiłaś? Co się wydarzyło? Sam?
Musiałam
jej powiedzieć. Opowiedziałam wszystko, co stało się te dwa dni
temu. To co się stało tamtej nocy. Była zaskoczona. Nie wiedziała
jak na to zareagować. Nic dziwnego. Miałam tak samo.
-
Anita, ja wiem, że to wydaje się dziwne, ale taka jest prawda. Ja
nie zwariowałam. Wierzysz mi?
-
Ja… jak to… jak to możliwe? Przecież nic Ci wcześniej nie
było. Tak w jedną noc?
-
Tak to dziwne, ale prawdziwe. Sama nie mogę w to uwierzyć. To… to
zmieniło całe moje życie.
-
Ale jak… jak ty to zrobiłaś?
-
Ja? Ja nic nie zrobiłam.
Uśmiechnęła
się. Tak jakby się cieszyła. Była wesoła.
-
Anita co Ci? Może to ty zwariowałaś?
-
Miałam sen. To wszystko, co powiedziałaś... to mi się śniło.
Nie
mogłam w to uwierzyć. Jak to możliwe? To absurd.
-
Wiesz Anita nie wracajmy do tematu.
-
Masz rację. Też nie lubię o tym gadać.
Mówiłyśmy
o wszystkim, ale nie o tym co mi się stało. Nie chcę o tym myśleć.
Chociaż pewnie nie dam rady... Ciągle zastanawiam się nad tym, co
się ze mną działo. Nie rozumiałam tego. Cały czas boli mnie
głowa. Mam dużo sił (bynajmniej tak myślę). Wszystko się
strasznie zmieniło. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Jednak ta
zmiana ma też swoje plusy. Mam falowane włosy, a nie kręcone. To
jedno mi się podoba. Może to jest powiązane z opowieścią babci?
Nie, nie może to być prawda. Nie wierzę w takie rzeczy. To nie ma
sensu.
Ta
noc zmieniła całe moje życie. Zmieniła je w piekło, które miało
się niedługo rozpocząć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz