piątek, 21 sierpnia 2015

Rozdział 4

     Sobotni poranek. Jak zwykle, gdy 

myślałam o tym dniu tygodnia czułam się 


dobrze. Kocham weekendy. Lecz ten jest 


ostatni przed zakończeniem szkoły. 


Jeszcze tydzień i będę miała wolne. Mimo 


że dzisiaj jest sobota, to czułam się źle. 


Mam nadzieję, że Kacper zostanie jak 


najdłużej, są w końcu wakacje, miło 


spędzilibyśmy razem czas. Gdy mieliśmy 


po osiem lat rozdzielono nas. Ja 


przeprowadziłam się do innej 


miejscowości, a on wyjechał za granice, 


do Szwecji. Strasznie cierpiałam z tego 


powodu. Od tamtego czasu go nie 


widziałam. Tylko na początku pisaliśmy 


do siebie, lecz nasz kontakt się urwał. Był 


moim najlepszym przyjacielem w 


dzieciństwie. Wszystko robiliśmy razem. 


Często się odwiedzaliśmy. A skoro temat 


zszedł na Kacpra, to go przedstawię w 


pełni. A więc, Kacper Moon jest 


piętnastoletnim chłopakiem, o blond 


ciemnych włosach i niebieskich oczach. 


Wysoki i szeroki w barach. Wysportowany 


i strasznie przystojny. Nie ma przeciętnej 


twarzy. O małej liczbie chłopaków mogę 


to powiedzieć. Od zawsze był ślicznym i 


słodkim dzieckiem. Nie ma rodzeństwa 


(szczęściarz). A i mój przyjaciel. Wstałam 


łóżka i poszłam na dół. Mama krzątała 


się po kuchni. Nie podobne to do niej w 


sobotnie południe (było koło dwunastej). 


W soboty chodziła do pracy. A tu proszę. 


Mama w naszej wielkiej (jak dla mnie za 


dużej) kuchni. Wyszłam na zewnątrz. Był 


ciepły, słoneczny, czerwcowy dzień. A 


dokładnie dwudziesty pierwszy czerwca. 


Promienie słoneczne delikatnie pieściły 


moją skórę. Przyjemnie było tak stać i 


patrzeć na otaczającą mnie przyrodę. Ale 


jak zwykle Anita mi przeszkodziła. 


Mieszkamy niedaleko siebie, więc często 


ją widuję.


-Samanto Alysso Black, kim jest dla 

Ciebie Kacper?- Zapytała z oburzeniem. 

Potwierdzały to jej ręce na biodrach i 

złość w oczach.

-Anita, to tylko przyjaciel.

-Skąd go znasz? Nigdy go nie widziałam.

-Kolega z dzieciństwa. Przecież wiesz, że 

nie mieszkałam tu od początku. Tam 

poznałam Kacpra. Znamy się od zawsze.

-Co się stało, że się nie widywaliście? 

Mieszkałaś przecież niedaleko stąd.

-Ja się wyprowadziłam, a on wyjechał do 

Szwecji z rodzicami. Na stałe.

-Ooooo… i wrócił po latach do Ciebie. To 

takie…

-… słodkie. Wiem. Ale to tylko przyjaciel i 

nic więcej. Zapomnij.

-Ja na twoim miejscu nie uważałabym go 

tylko za przyjaciela. Patrzycie na siebie 

tak... inaczej.

-Anita, proszę, nie mam ochoty o tym 

rozmawiać.

-Jak chcesz, ale nie zapominaj, co Ci 

powiedziałam.

-Dobrze.

Poszłyśmy do naszej ulubionej kawiarni 

„Drink Cafe”. Siedziałyśmy tam dość 

długo i jak to nastolatki gadałyśmy o 

wszystkim i o niczym. Wspominałyśmy, 

jak pierwszy raz się poznałyśmy. Przyszła 

do nas z rodzicami na kolacje powitalną. 

Usiadła koło mnie. Miałam wtedy śliczną 

lalkę. Uwielbiałam ją. Anita mi zazdrościła 

wylała na mnie sok pomarańczowy.Tak 

się zaprzyjaźniłyśmy, bo w końcu dałam 

jej pobawić się lalką.

Potem poszłyśmy do parku. 

Spacerowałyśmy długo. Od bardzo dawna 

nie spędziłam z nią całego dnia. Nie 

miałam ostatnio czasu. A kocham 

spędzać czas z Anitą.Wracałyśmy do 

domu powoli. Nie spieszyłyśmy się. 

Zaprosiłam Anitę do siebie na noc. Taka 

babska noc. Filmy, popcorn, czekolada i 

inne takie. Zgodziła się. O około 

dwudziestej byłyśmy już pod moim 

domem. Weszłyśmy do środka. Tam 

zastałam… gości? Wszyscy krzyknęli: 

„Niespodzianka, Sam wszystkiego 

najlepszego!”. Byłam szczęśliwa i 

zdziwiona za razem. Nigdy nie myślałam, 

że czeka mnie coś takiego. Nie mogłam 

przestać się uśmiechać. Powoli łzy 

zaczęły płynąć po moich policzkach. Oni 

tyle dla mnie zrobili, wszyscy. Jednak 

najbardziej w oczy, rzucał się mój 

przyjaciel. Kacper stał spokojny, 

uśmiechnięty od ucha do ucha i wpatrzony                             
we mnie.

-Boże, dziękuje Wam wszystkim. Ale ja nie 

mam dzisiaj urodzin.

-Tak, to fakt córciu, ale masz je w ciągu 

następnego tygodnia, a nie chcieliśmy 

tego robić po zakończeniu roku.- 

Powiedziała mama i mnie przytuliła.

Impreza była świetna. Wszyscy śmiali się, 

rozmawiali. Już dawno nie widziałam ich 

wszystkich tak szczęśliwych. Przyjęcie 

niespodzianka? Przecież takie rzeczy 

tylko w filmach. Kacper unikał mnie cały 

wieczór. Było już późno, gdy wszyscy 

goście poszli. Ja, szczęśliwa udałam się 

do pokoju. Umyta i w piżamie, położyłam 

się do łóżka gdy usłyszałam pukanie.

-Proszę.- Wszedł przystojny blondyn o 

niebieskich oczach.

-O wejdź Kacper. Cały dzień mnie dzisiaj 

unikałeś... dlaczego? Myślałam że coś nie 

tak między nami...

-Sam, to nie tak... Wyjaśnię Ci w 

odpowiednim czasie...

Widziałam jego wzrok, ten który mówił, 

aby dalej nie brnąć, więc na dzisiaj 

odpuściłam.

-Dzięki, że jesteś.- Przytuliłam go mocno.

-Wybacz...

-Wiesz już coś o swoim wyjeździe?

-Podejrzewam, że będziesz na mnie 

skazana.

-Jak to?

-Wracamy do Polski. Moi rodzice jutro 

przylatują.

Rzuciłam się mu na szyję i przewróciłam 

na moje łóżko.

-Naprawdę? O nie wiesz jak się cieszę.- 

Szczerzyłam się jak głupi do sera.Totalna 

idiotka. Ale nie mogłam się powstrzymać.

Siedzieliśmy długo i gadaliśmy o 

przeszłości. Naszym dzieciństwie, a nawet 

o przyszłości. I zrozumiałam, że jesteśmy 

na siebie skazani. Tak chce los. 

Musieliśmy się znów zobaczyć i 

zamieszkać w tym samym domu. On 

będzie mieszkał u góry, a ja na dole. Mój 

dom jest naprawdę ogromny. Ma dwa 

piętra. W całym budynku są dwa 

mieszkania. Jedno jest moich rodziców, a 

drugie Kacpra rodziców. Oba domy są 

wielkie. Nigdy nie byłam na drugim 

piętrze. Nigdy nie chciałam wiedzieć, co 

się tam kryję. Wiedziałam, że jest to jedno 

wielkie pomieszczenie. Nikt tam nie 

chodził. Kiedyś chciałam tam iść, ale 

babcia mnie zatrzymała. Nie pozwalała mi 

tam chodzić. A ja nie próbowałam od 

tamtej pory. Może jeszcze raz spróbuje?

Gdy skończyliśmy gadać było około 

piątej, a wczoraj umówiłam się z Anitą o 

ósmej. Nie spałam tak długo, że zaraz 

padnę.

Zebrałam się do Anity. Gdy zeszłam na 

dół nie musiałam na nią długo czekać. 

Spała sobie w najlepsze na kanapie w 

salonie. Byłam strasznie wściekła, że aż 

zwaliłam ją z łóżka. Jej mina była 

bezcenna, a zwłaszcza jej fryzura. Od razu 

wstała z podłogi, gdy w progu stanął 

Kacper bez koszulki. Oczywiście, jak to 

Anita poleciała do łazienki, gdzie zaczęła 

się malować, czesać i ubierać. Bardzo 

dbała o swój wygląd.

-Co jej odbiło?

-Jak to co? Naprawdę nie rozumiesz 

przystojniaku? To dziewczyna. One już 

tak mają.

-Ach. Naprawdę jestem przystojny?

-Pff. Jasne.

-No co?

I poszliśmy na górę.

Po dwunastej pojechałam z Kacprem i 

moimi rodzicami na lotnisko, by odebrać 

rodziców Kacpra. Bardzo ich lubię, są 

naprawdę mili. Zawsze, jak byłam mała to 

zabierali mnie ze sobą do kina albo do 

parku. W drodze powrotnej zajechaliśmy 

do mojej babci. Oczywiście musiałam jej 

powiedzieć o balu, imprezie urodzinowej i 

takie tam. Chciałam już jechać do domu, 

ale nie, bo po co. Moi rodzice nie mogli 

się nagadać z babcią i rodzicami Kacpra, 

więc musieliśmy iść do gościnnego 

pokoju, gdzie w wakacje zawsze śpię. 

Oczywiście, gadałam z Kacprem, a 

zawsze w ważnych chwilach dzwoniła do 

mnie Anita i prosiła, abym już wróciła, bo 

ona chce pogadać z Kacprem. Gdy 

powiedziałam to Kacprowi, zaraz zaczął 

się śmiać. W końcu po około trzech 

godzinach wróciliśmy do domu. Kacper z 

rodzicami poszedł się rozpakować do 

mieszkania. Anita ciągle siedziała w moim 

pokoju. Nie mogła się zamknąć.

-A on ma jakąś dziewczynę? Pewnie tak, 

taki przystojniak. Ale lepiej żeby nie miał. 

Boże, on jest cudowny…

-Anita, czy ty się kiedyś zamkniesz?

-No nie wiem. On jest…

-Tak wiem jaki jest. Nasłuchałam się 

wystarczająco dużo. I nie, nie ma 

dziewczyny.

-Naprawdę? Nareszcie jakiś ładny 

chłopak, który jest wolny.

-Teraz dasz już mi spokój?

-A mogę go wziąć?

-Jak on będzie chciał? Nie ja decyduje o 

jego życiu Anita. Nie mnie się pytaj.

-Oby się zgodził. Nie mogę uwierzyć. 

Takie ciacho w naszej wiosce.

-Tak, do prawdy wspaniale.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz