Sobotni
poranek. Jak zwykle, gdy
myślałam o tym dniu tygodnia czułam się
dobrze. Kocham weekendy. Lecz ten jest
ostatni przed zakończeniem szkoły.
Jeszcze tydzień i będę miała wolne. Mimo
że dzisiaj jest sobota, to czułam się źle.
Mam nadzieję, że Kacper zostanie jak
najdłużej, są w końcu wakacje, miło
spędzilibyśmy razem czas. Gdy mieliśmy
po osiem lat rozdzielono nas. Ja
przeprowadziłam się do innej
miejscowości, a on wyjechał za granice,
do Szwecji. Strasznie cierpiałam z tego
powodu. Od tamtego czasu go nie
widziałam. Tylko na początku pisaliśmy
do siebie, lecz nasz kontakt się urwał. Był
moim najlepszym przyjacielem w
dzieciństwie. Wszystko robiliśmy razem.
Często się odwiedzaliśmy. A skoro temat
zszedł na Kacpra, to go przedstawię w
pełni. A więc, Kacper Moon jest
piętnastoletnim chłopakiem, o blond
ciemnych włosach i niebieskich oczach.
Wysoki i szeroki w barach. Wysportowany
i strasznie przystojny. Nie ma przeciętnej
twarzy. O małej liczbie chłopaków mogę
to powiedzieć. Od zawsze był ślicznym i
słodkim dzieckiem. Nie ma rodzeństwa
(szczęściarz). A i mój przyjaciel. Wstałam
z łóżka i poszłam na dół. Mama krzątała
się po kuchni. Nie podobne to do niej w
sobotnie południe (było koło dwunastej).
W soboty chodziła do pracy. A tu proszę.
Mama w naszej wielkiej (jak dla mnie za
dużej) kuchni. Wyszłam na zewnątrz. Był
ciepły, słoneczny, czerwcowy dzień. A
dokładnie dwudziesty pierwszy czerwca.
Promienie słoneczne delikatnie pieściły
moją skórę. Przyjemnie było tak stać i
patrzeć na otaczającą mnie przyrodę. Ale
jak zwykle Anita mi przeszkodziła.
Mieszkamy niedaleko siebie, więc często
ją widuję.
myślałam o tym dniu tygodnia czułam się
dobrze. Kocham weekendy. Lecz ten jest
ostatni przed zakończeniem szkoły.
Jeszcze tydzień i będę miała wolne. Mimo
że dzisiaj jest sobota, to czułam się źle.
Mam nadzieję, że Kacper zostanie jak
najdłużej, są w końcu wakacje, miło
spędzilibyśmy razem czas. Gdy mieliśmy
po osiem lat rozdzielono nas. Ja
przeprowadziłam się do innej
miejscowości, a on wyjechał za granice,
do Szwecji. Strasznie cierpiałam z tego
powodu. Od tamtego czasu go nie
widziałam. Tylko na początku pisaliśmy
do siebie, lecz nasz kontakt się urwał. Był
moim najlepszym przyjacielem w
dzieciństwie. Wszystko robiliśmy razem.
Często się odwiedzaliśmy. A skoro temat
zszedł na Kacpra, to go przedstawię w
pełni. A więc, Kacper Moon jest
piętnastoletnim chłopakiem, o blond
ciemnych włosach i niebieskich oczach.
Wysoki i szeroki w barach. Wysportowany
i strasznie przystojny. Nie ma przeciętnej
twarzy. O małej liczbie chłopaków mogę
to powiedzieć. Od zawsze był ślicznym i
słodkim dzieckiem. Nie ma rodzeństwa
(szczęściarz). A i mój przyjaciel. Wstałam
z łóżka i poszłam na dół. Mama krzątała
się po kuchni. Nie podobne to do niej w
sobotnie południe (było koło dwunastej).
W soboty chodziła do pracy. A tu proszę.
Mama w naszej wielkiej (jak dla mnie za
dużej) kuchni. Wyszłam na zewnątrz. Był
ciepły, słoneczny, czerwcowy dzień. A
dokładnie dwudziesty pierwszy czerwca.
Promienie słoneczne delikatnie pieściły
moją skórę. Przyjemnie było tak stać i
patrzeć na otaczającą mnie przyrodę. Ale
jak zwykle Anita mi przeszkodziła.
Mieszkamy niedaleko siebie, więc często
ją widuję.
-Samanto Alysso Black, kim jest dla
Ciebie Kacper?- Zapytała z
oburzeniem.
Potwierdzały to jej ręce na biodrach i
złość w
oczach.
-Anita, to tylko przyjaciel.
-Skąd go znasz? Nigdy go nie widziałam.
-Kolega z dzieciństwa. Przecież wiesz, że
nie mieszkałam tu od
początku. Tam
poznałam Kacpra. Znamy się od zawsze.
-Co się stało, że się nie widywaliście?
Mieszkałaś przecież
niedaleko stąd.
-Ja się wyprowadziłam, a on wyjechał do
Szwecji z rodzicami. Na
stałe.
-Ooooo… i wrócił po latach do Ciebie. To
takie…
-… słodkie. Wiem. Ale to tylko przyjaciel i
nic więcej.
Zapomnij.
-Ja na twoim miejscu nie uważałabym go
tylko za przyjaciela.
Patrzycie na siebie
tak... inaczej.
-Anita, proszę, nie mam ochoty o tym
rozmawiać.
-Jak chcesz, ale nie zapominaj, co Ci
powiedziałam.
-Dobrze.
Poszłyśmy
do naszej ulubionej kawiarni
„Drink Cafe”. Siedziałyśmy tam
dość
długo i jak to nastolatki gadałyśmy o
wszystkim i o niczym.
Wspominałyśmy,
jak pierwszy raz się poznałyśmy. Przyszła
do nas
z rodzicami na kolacje powitalną.
Usiadła koło mnie. Miałam wtedy
śliczną
lalkę. Uwielbiałam ją. Anita mi zazdrościła
i wylała
na mnie sok pomarańczowy.Tak
się zaprzyjaźniłyśmy, bo w końcu
dałam
jej pobawić się lalką.
Potem
poszłyśmy do parku.
Spacerowałyśmy długo. Od bardzo dawna
nie
spędziłam z nią całego dnia. Nie
miałam ostatnio czasu. A kocham
spędzać czas z Anitą.Wracałyśmy
do
domu powoli. Nie spieszyłyśmy się.
Zaprosiłam Anitę do siebie
na noc. Taka
babska noc. Filmy, popcorn, czekolada i
inne takie.
Zgodziła się. O około
dwudziestej byłyśmy już pod moim
domem.
Weszłyśmy do środka. Tam
zastałam… gości? Wszyscy
krzyknęli:
„Niespodzianka, Sam wszystkiego
najlepszego!”. Byłam
szczęśliwa i
zdziwiona za razem. Nigdy nie myślałam,
że czeka
mnie coś takiego. Nie mogłam
przestać się uśmiechać. Powoli łzy
zaczęły płynąć po moich policzkach. Oni
tyle dla mnie zrobili,
wszyscy. Jednak
najbardziej w oczy, rzucał się mój
przyjaciel.
Kacper stał spokojny,
uśmiechnięty od ucha do ucha i wpatrzony
we
mnie.
-Boże, dziękuje Wam wszystkim. Ale ja nie
mam dzisiaj urodzin.
-Tak, to fakt córciu, ale masz je w ciągu
następnego tygodnia, a
nie chcieliśmy
tego robić po zakończeniu roku.-
Powiedziała mama
i mnie przytuliła.
Impreza
była świetna. Wszyscy śmiali się,
rozmawiali. Już dawno nie
widziałam ich
wszystkich tak szczęśliwych. Przyjęcie
niespodzianka? Przecież takie rzeczy
tylko w filmach. Kacper unikał
mnie cały
wieczór. Było już późno, gdy wszyscy
goście poszli.
Ja, szczęśliwa udałam się
do pokoju. Umyta i w piżamie, położyłam
się do łóżka gdy usłyszałam pukanie.
-Proszę.- Wszedł przystojny blondyn o
niebieskich oczach.
-O wejdź Kacper. Cały dzień mnie dzisiaj
unikałeś... dlaczego?
Myślałam że coś nie
tak między nami...
-Sam, to nie tak... Wyjaśnię Ci w
odpowiednim czasie...
Widziałam
jego wzrok, ten który mówił,
aby dalej nie brnąć, więc na
dzisiaj
odpuściłam.
-Dzięki,
że jesteś.- Przytuliłam go mocno.
-Wybacz...
-Wiesz
już coś o swoim wyjeździe?
-Podejrzewam, że będziesz na mnie
skazana.
-Jak to?
-Wracamy do Polski. Moi rodzice jutro
przylatują.
Rzuciłam
się mu na szyję i przewróciłam
na moje łóżko.
-Naprawdę? O nie wiesz jak się cieszę.-
Szczerzyłam się jak głupi
do sera.Totalna
idiotka. Ale nie mogłam się
powstrzymać.
Siedzieliśmy
długo i gadaliśmy o
przeszłości. Naszym dzieciństwie, a nawet
o
przyszłości. I zrozumiałam, że jesteśmy
na siebie skazani. Tak
chce los.
Musieliśmy się znów zobaczyć i
zamieszkać w tym samym
domu. On
będzie mieszkał u góry, a ja na dole. Mój
dom jest
naprawdę ogromny. Ma dwa
piętra. W całym budynku są dwa
mieszkania. Jedno jest moich rodziców, a
drugie Kacpra rodziców.
Oba domy są
wielkie. Nigdy nie byłam na drugim
piętrze. Nigdy nie
chciałam wiedzieć, co
się tam kryję. Wiedziałam, że jest to
jedno
wielkie pomieszczenie. Nikt tam nie
chodził. Kiedyś chciałam
tam iść, ale
babcia mnie zatrzymała. Nie pozwalała mi
tam
chodzić. A ja nie próbowałam od
tamtej pory. Może jeszcze raz
spróbuje?
Gdy
skończyliśmy gadać było około
piątej, a wczoraj umówiłam się
z Anitą o
ósmej. Nie spałam tak długo, że zaraz
padnę.
Zebrałam
się do Anity. Gdy zeszłam na
dół nie musiałam na nią długo
czekać.
Spała sobie w najlepsze na kanapie w
salonie. Byłam
strasznie wściekła, że aż
zwaliłam ją z łóżka. Jej mina była
bezcenna, a zwłaszcza jej fryzura. Od razu
wstała z podłogi, gdy w
progu stanął
Kacper bez koszulki. Oczywiście, jak to
Anita
poleciała do łazienki, gdzie zaczęła
się malować, czesać i
ubierać. Bardzo
dbała o swój wygląd.
-Co jej odbiło?
-Jak to co? Naprawdę nie rozumiesz
przystojniaku? To dziewczyna. One
już
tak mają.
-Ach. Naprawdę jestem przystojny?
-Pff. Jasne.
-No co?
I
poszliśmy na górę.
Po
dwunastej pojechałam z Kacprem i
moimi rodzicami na lotnisko, by
odebrać
rodziców Kacpra. Bardzo ich lubię, są
naprawdę mili.
Zawsze, jak byłam mała to
zabierali mnie ze sobą do kina albo do
parku. W drodze powrotnej zajechaliśmy
do mojej babci. Oczywiście
musiałam jej
powiedzieć o balu, imprezie urodzinowej i
takie tam.
Chciałam już jechać do domu,
ale nie, bo po co. Moi rodzice nie
mogli
się nagadać z babcią i rodzicami Kacpra,
więc musieliśmy
iść do gościnnego
pokoju, gdzie w wakacje zawsze śpię.
Oczywiście, gadałam z Kacprem, a
zawsze w ważnych chwilach
dzwoniła do
mnie Anita i prosiła, abym już wróciła, bo
ona chce
pogadać z Kacprem. Gdy
powiedziałam to Kacprowi, zaraz zaczął
się
śmiać. W końcu po około trzech
godzinach wróciliśmy do domu.
Kacper z
rodzicami poszedł się rozpakować do
mieszkania. Anita
ciągle siedziała w moim
pokoju. Nie mogła się zamknąć.
-A on ma jakąś dziewczynę? Pewnie tak,
taki przystojniak. Ale
lepiej żeby nie miał.
Boże, on jest cudowny…
-Anita, czy ty się kiedyś zamkniesz?
-No nie wiem. On jest…
-Tak wiem jaki jest. Nasłuchałam się
wystarczająco dużo. I nie,
nie ma
dziewczyny.
-Naprawdę? Nareszcie jakiś ładny
chłopak, który jest wolny.
-Teraz dasz już mi spokój?
-A mogę go wziąć?
-Jak on będzie chciał? Nie ja decyduje o
jego życiu Anita. Nie mnie
się pytaj.
-Oby się zgodził. Nie mogę uwierzyć.
Takie ciacho w naszej
wiosce.
-Tak, do prawdy wspaniale.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz