Opowiem
wam o sobie w skrócie. Mam na imię
Samanta Black. Jestem szarą, czternastoletnią dziewczyną,
mieszkającą na północy Polski, a dokładnie na wsi. Totalne
odludzie. Wszędzie daleko, lecz już się do tego przyzwyczaiłam.
Mam kręcone blond włosy, które są cholernie niesforne. Oczy są
raz niebieski, a raz zielone (to chyba zależy od nastroju). Blada
jestem jak trup, a moje dłonie są chłodne i nieprzyjemne.
Nienawidzę ich. Twarz mam jak porcelanowa lalka. Oczy są szklane.
Policzki często zarumienione. Serce pełne miłości i jednocześnie
nienawiści. Mam metr sześćdziesiąt dwa wzrostu i pięćdziesiąt
kilo wagi. To chyba już wszystko, co mogę o sobie opowiedzieć.
Mogę tylko dodać, że moje życie jest nudne, ale z czasem stawało
się coraz ciekawsze, a to z powodu jednego spotkania, które
zmieniło całe moje życie. Za incydent, który uważałam za
bolesny, dziś dziękuje, bo inaczej nie działyby się te wszystkie
zdarzenia. A zaczęło się tak:
Szłam
na „randkę” z Kamilem. No cóż... nie szykowałam się, bo nie
chciałam by coś podejrzewał. Całe popołudnie w piątek po szkole
przesiedziałam u Anity. Miałam zostać na noc, ale zrezygnowałam.
Nie powiedziałam jej, że jutro spotykam się z Kamilem, bo zaczęłaby
swój wykład, a ja chciałam tego uniknąć. Wracając do domu
zastanawiałam się nad tym, co się zdarzyło w ciągu tych
ostatnich paru dni. Dziwne było to, że Kamil zaprosił mnie do
siebie.
Po
długim i monotonnym myśleniu nie wiadomo jak i kiedy
znalazłam się w parku. To miejsce, o tej porze roku wyglądało
prześlicznie, tak romantycznie.
Posiedziałam
trochę na ławce i poszłam do domu. Gdy weszłam, na schodach
siedział mój brat. Jak tylko mnie zobaczył automatycznie wstał:
-Wiesz co się stało?
-Nie,
co?
-Widziałem
razem z moim kumplem Bartkiem, jak Kamil całował się, z tą Sandrą
z twojej klasy.
-Ech.
-Wyglądali na zakochanych. Nie mówiłaś, że największy
przystojniak, jak ty go określasz, ma dziewczynę.
-Bo nie wiedziałam, naprawdę myślałam, że jest sam. W takim
razie czemu mnie zapraszał do siebie?
-Co? To on zaprosił Cię do siebie? I nic mi nie powiedziałaś?
Jak mogłaś?- Jaja sobie robił. A ja jednak odczuwałam ból i
wielką pustkę. Potraktował mnie jak zabawkę i porzucił.
-Daj
mi spokój Luck!
-Przepraszam,
ja naprawdę nie
wiedziałem…
-Daruj sobie. Zresztą, nie ważne. Jestem po prostu zbyt
naiwna i tyle. Pieprzony dupek. A jutro miałam się z nim spotkać.
-Sam, na pewno wszystko w porządku?
-Lucas, nic nie jest w porządku. Ale mną
się nie przejmuj. Dam sobie radę.
Bez
słowa minęłam go i poszłam do pokoju. Szybko położyłam
się spać, chciałam chociaż na chwilę zapomnieć o tym dniu.
Wstałam
bardzo późno, około godziny 13:00, a Kamil ma przyjść o 14:30.
Nie
wiedziałam, co mam mu powiedzieć, kiedy przyjdzie. Po
zejściu na dół mama zapytała:
-Jak
się czujesz Sam?
-A jak mam się czuć mamo? Nijak. Mam pustkę w sercu.
-Och, przykro nam, wiedzieliśmy, że podobał Ci się ten
chłopak, ale żeby był takim chamem...
-Mamo, nie przejmuj się. To minie za
kilka dni.
Po
godzinie siedzenia w swoim pokoju i rozczulania się nad sobą,
wyszłam do ogrodu, by po wszystkim ochłonąć. Nagle zobaczyłam
Kamila z bukietem róż. Poszedł do sąsiedniej furtki, gdzie
mieszkała Sandra. Ona otworzyła mu, a on po prostu sobie wszedł, tak, jak niby nic i pocałował ją. Wtedy zrozumiałam to, że on
nawet nie przyszedłby po mnie. Poczułam samotność i ból.
Pobiegłam
do domu i o wszystkim powiedziałam Lucasowi.
Gdy
to usłyszał, powiedział że możemy tam iść. Tak dla
ściemy, niby że do Bartka (to jej starszy brat). Lucas zadzwonił
do niego, by powiedzieć że przyjdziemy. Oczywiście się zgodził.
Pukając
w drzwi czułam wielki stres. Otworzył nam Bartek i zaprosił do
salonu, gdzie siedzieli Sandra i Kamil, tulili się do siebie. Gdy
Kamil zaczął się tłumaczyć, ja poszłam do pokoju Bartka. Nie
chciałam tego idioty widzieć na oczy. On poszedł za mną, ale ja
zamknęłam mu drzwi przed nosem i trafiłam go nimi. Musiało
go boleć, bo zaczął krzyczeć. Pukał w drzwi, ale ja miałam go
gdzieś.
Gdy
się już zbieraliśmy, do pokoju wpadła Sandra i zaczęła
bronić Kamila, że to ona chciała i że teraz po tej akcji zerwał
z nią dla mnie. Ale dla mnie to już nic nie znaczyło, po prostu
był nikim i tyle. Mam nadzieje, że żadnej dziewczyny już tak jak
mnie nie upokorzy. Wychodząc z domu państwa Kalis znalazłam w
kurtce kartkę, a właściwie liścik. Wychodząc i nie czytając go,
wyrzuciłam kartkę do śmieci. Kamil już nic dla mnie nie znaczył,
nie istniał w moich oczach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz